Ardra.pl

U brzegów Polski. Część XV.


17.12.2023

1-6 7-13 14-22 23-27 28-34 35-40 41-45 46-50 51-56 57-61 62-66 67-72 73-76 77-81

82. Sól.

Jednym z ekonomicznych filarów I Rzeczypospolitej były kopalnie soli, i dochody z nich uzyskiwane. Sól przez wieki była artykułem pierwszej potrzeby, praktycznie niezbędnym do życia - używano jej m.in. do konserwacji wszystkiego, garbowania skóry, produkcji prochu strzelniczego, szkła, ałunu itd. Nie jest aż zanadto przesadnym stwierdzenie, iż była ongiś warta tyle co najszlachetniejsze kruszce. Żupy krakowskie (Wieliczka, Bochnia) były jedynymi ośrodkami wydobywania jej w kraju, poczynając od czasów panowania księcia Bolesława Wstydliwego (XIII w.), który to, zdawszy sobie sprawę z bytności oraz wartości złóż, postanowił zmonopolizować wydobywanie soli na wyłączność - utrzymując ją w rękach władcy, co zatwierdzono dokumentami prawnymi. W XIV wieku żupy krakowskie dawały ok. 35% dochodów skarbu państwa. Dzięki nim powstał i był utrzymywany m.in. najstarszy polski uniwersytet, w Krakowie – w zasadzie to rozbudowywano z soli cały Kraków; władcy utrzymywali z żup bardzo wiele rzeczy, opłacano z niej wojsko, artystów, cały dwór, załogi zamków strzegących szlaków handlowych itd. Przez kilka wieków żupy wytrzymywały ogromne obciążenia finansowe, jakie na nich pokładano. Uzyskiwane dochody były niezbędne do prowadzenia polityki, dlatego też walczono o nie zarówno na polach bitew, jak i w pokojach dyplomatycznych - z solą związane były bardzo duże pieniądze.
Soli są w Sarmacji ogromne zasoby; korzystają z nich i inne, odlegle nawet ludy, co przysparza krajowi niezmiernych zysków - pisał niemiecki uczony Hartmann Schedel, w Kronice wydanej pod koniec XV w. w Norymberdze.

W XVI w. żupy krakowskie stały się jednym z największych przedsiębiorstw w Europie - we współczesnym rozumieniu tego słowa, ponieważ były oparte na pracy najemnej (akordowej), ze scentralizowanym wysoko rozwiniętym podziałem pracy i dużą ilością pracowników. Do administracji samej kopalni wybudowano tzw. Zamek Żupny.
Spis praw żupnych, czyli prawa i obowiązki pracowników i urzędników, zasady rozliczania ze skarbem państwa, lista płac, ceny zbytu soli itd. ustalone zostały statutem kazimierzowskim za panowania Kazimierza Wielkiego (nie uległ on większym zmianom do XVIII w).
Najstarsze i najdłużej funkcjonujące (praktycznie nieprzerwanie) przedsiębiorstwo państwowe zakończyło wydobywanie soli metodami górniczymi w 1996 roku.

Jeśli zaś chodzi o same prawo/pozwolenie na wydobywanie/szukania potencjalnych złóż na terenie kraju tzw. regale górnicze - było ono zastrzeżone dla monarchy. Władca musiał wydać pozwolenie na takie przedsięwzięcie. W 1573 roku regale zostało zniesione przez szlachtę, która wymogła prawo do swobodnego poszukiwania i eksploracji kopalń (lub potencjalnych kopalń) znajdujących się na terenie dóbr własnych. Pacta conventa podpisywane przez króla, zawierały takowe gwarancje. Jednak w przypadku soli, poza żupami krakowskimi nie zaistniały inne kopalnie tego typu.

W okresie polskiego renesansu niemały wpływ na duży rozwój żup z białym złotem, miał charakter osób, które zarządzały owym potencjałem.
W 1510 roku w kopalni wybuchł wielki pożar, sporo osób zginęło, sporo po omacku błąkało się po korytarzach i nikt nie chciał zejść do kopalni, aby zdiagnozować centrum pożaru, zbadać sytuację i spróbować nieść ratunek – zarządca kopalni, podskarbi wielki koronny, żupnik Andrzej Kościelecki nakazał uwiązać się na linie i spuścić do głębin; towarzyszył mu 90 letni rześki starzec, górmistrz, rajca krakowski Seweryn Betman – udało im się określić pochodzenie pożaru, ugasić część ognia oraz uratować zemdlonego górnika. Następnie uratowano kopalnię.

Od okresu najwcześniejszego żupnicy pełnili ważne funkcje państwowe, byli często kimś w rodzaju ministrów skarbu - poczynając od czasów Mikołaja Wierzynka i Mikołaja Serafina (XIV w.).
Jan Boner (XV - XVI w.), uzależnił od siebie skarb państwa za czasów panowania synów Kazimierza Jagiellończyka – kupiec/żupnik przyjechał z Alzacji do Krakowa w celach biznesowych, następnie spolonizował się całkowicie, przyjmując nową ojczyznę za swoją. Podczas rządów Zygmunta Starego wziął na własne utrzymanie dwór królewski. Na początku panowania owego króla pomógł państwu wypłacając wojsku zaległy żołd. Charakteryzował się pracowitością i poświęceniem względem Polski. Stał się tzw. człowiekiem nie do zastąpienia.

Kopalnie soli funkcjonowały bardzo prężnie, aż do kryzysu w połowie XVII w. gdy Rzeczpospolita była niszczona wojnami - tzn. nieustającymi atakami z zewnątrz.
Żupy były również miejscem interesującym dla turystów - Francuz z orszaku dwórki żony dwóch królów Polski, Ludwiki Marii Gonzagi, niejaki La boureaur, przybyły do Polski w 1646 roku, zwiedzając kopalnie pisał - O mil dwie od Krakowa leżą żupy solne Wieliczki, niemniej znakomite jak piramidy egipskie, lecz użyteczniejsze. Są one bowiem chwalebną pamiątką pracowitości Polaków, a tamte świadectwem tyrani i próżności Egipcjan.
Z kolei pięćdziesiąt lat wcześniej, w 1597, inny Francuz Jakub Esprinchard - który to, po zakończeniu studiów w Lejdzie odbywał dokształcającą podróż po Europie (modną w tamtych czasach), będąc w Wieliczce pisał z niemałym podziwem, iż spośród ponad pół tysiąca ciężko pracujących osób pod ziemią, chodzących z lampami płonącymi - prawie każdy mówił dobrze po łacinie (będącej wtedy odpowiednikiem dzisiejszego angielskiego).
Niestety przyszedł XVII w. i wielki kryzys w jego drugiej połowie; wraz z wojnami żupy były łupione, np. Szwedzi złupili calutką kopalnię, niszcząc ją w znacznym stopniu.

Ostatnia batalia o żupy krakowskie rozegrała się podczas Konfederacji Barskiej, było to nadal jedno z głównych źródeł dochodu skarbu państwa. Barzanie przejęli więc szybko Wieliczkę, i w czerwcu 1768 roku cała załoga złożyła przysięgę na wierność Konfederacji. W okresie zmagań z zaborcą, kopalnia kilka razy przechodziła z rąk do rąk. Konfederatom zależało na utrzymaniu produkcji i sprzedaży soli, nie mieli jednak siły, żeby utrzymać na stałe ten region. 10 czerwca 1772 do Wieliczki wkroczyły wojska austriackie.
Królewska gospodarka w żupach solnych skończyła się wraz z pierwszym rozbiorem Polski.
Następnie ciężka praca polskiego górnika przysparzała pieniędzy i blasku – zabornikom, najeźdźcom, złodziejom, Niemcom i Austriakom.

Stanisław Staszic, podczas wielkich reform w państwie, w roku 1789, pełen goryczy pisał - Muszę tu wyznać, iż chodząc po tych nieprzebranych bogactwach Polski, a w gwałtownika ręku, ścisnął mi żal po kilka razy serce (…) Gdybym był królem, byłbym zwyciężył albo poległ trupem na ziemi Wielickiej.

1 listopada 1918 roku mieszkańcy Wieliczki zdarli cesarskie austriackie orły z budynków publicznych, po 146 latach podkrakowska kopalnia stała się dostawcą soli dla niepodległej Polski.

83. Dlaczego Juliusz?

Beniowski, Pieśń III (2115-2160).

(...)
Na Boga! Muzo! Trochę śmiechu! Tyle,
Ile potrzeba dla zabawy gminu.
Gdy serce moje spod zasłon odchylę,
Widzę, że nie jest jak słońce z bursztynu;
A jednak miało kiedyś światła chwile,
Dawnej miłości winne, temu winu,
Które upaja na śmierć, potem wskrzesza. —
O! chcę miłości uczyć! Gdzie jest rzesza? —

Odbiegła — skarży się na moją ciemność.
Poeto: fiat lux! zacięcie krzyczą.
I we mnie dziwną znaleźli wzajemność,
Życzę, aby to było, czego życzą;
Tygodnik jakąś wynalazł odjemność
We mnie; lecz niech się dobrze wtajemniczą,
A ujrzą, żem jest coś — jak grecki antyk
Lecz panteista trochę, i romantyk.

A teraz prosto i bez epizodów
Śpiewam, jak prawy wieszcz, nie jak amator;
Bo mój bohater ma jechać do lodów
Sybirskich i do Chin i pod ekwator,
Do innych nagich i dzikich narodów,
Aż mu na grobie wyrżną: sta viator.
Wtenczas ratunku już ze śmiercią nie ma;
Zatrzyma się czytelnik i poema.

Lecz nim nastąpi to — cudne mam rzeczy
W tece! cudowna awantur girlanda!
Rycerz mój rąbie, zabija, kaleczy,
Na kształt Hektora, Ajaksa, Orlanda;
Przybywa zamkom w porę do odsieczy,
Pisze kronikę wierszem, jak Wiganda,
O awanturach własnych; geografią,
Po której ludzie do Kamczatki trafią.

Na starość także napisał: Pomysły
Do dziejów, które się dziać kiedyś mogą.
Z czego korzystał dzisiaj jeden ścisły
Krakowczyk, książkę wydawszy niedrogą.
Książka ma polską duszę, a na zmysły,
Działa jak Niemiec; mnie zaś szarpie srogo,
Bije po ręku jak rektorska linia —
Jeśliś ciekawy, patrz: Rozdział: Opinia.

O! autorowie z nudy! O! Feniksy
Powstali z trupów, z prochów własnych, z łóżek!
O! polityczne moje nowe Iksy!…
Upadam wszystkim pokornie do nóżek;
Lecz życzę, aby nas dzieliły Styksy:
A teraz z waszych korzystam przestróżek,
I już nie ody piszę ani hymny,
Ale poemat ten — nadzwyczaj zimny.

Bohater w dębie zamknięty z młodziutką
Panną, a jednak stoi o pięć kroków,
(...)


Szczerze mówiąc to nie wiem co można napisać o Juliuszu Słowackim, myślę, że cokolwiek by nie stwierdzić, będzie to na pewno za mało, i nie wystarczająco - mistyczny ekscentryk, fanatyczny Polak, wielki poeta, polski Owidiusz, ekspresjonista, ironista grający konwencjami - patosem, mitem, groteską, kreator; ale żeby „więcej” z jego twórczości wyciągnąć, trzeba znać szerokie konteksty, jakby to powiedzieć nie dla wszystkich. Chciałbym, aby dzisiaj właśnie tacy Juliusze Słowac-cy się objawiali. Chociaż myślę, że o to bardzo ciężko, ponieważ, człowieka takiego od maleńkości trzeba by inspirować i kierunkować, aby w końcu ujawnił swoją oryginalną sztukę.
Na pewno zaistniał w kontekście, a bardziej w kontrze uzupełniającej do Adama Mickiewicza, przez którego - z resztą - m.in. za życia nie był odpowiednio doceniony, dopiero po śmierci. Mickiewicz był kimś w rodzaju półboga za życia - półboga poezji, niezmiernie i niepodważalnie szanownego przez wszystkich. Krótko mówiąc - jak wieszcz Adam powiedział, że „ktoś” jest „kimś” to znaczyło to, że ten „ktoś” jest „kimś”, a jak powiedział, że „ktoś” jest „nikim” to ten „ktoś” odchodził na daleki boczny tor lub stawał się nikim.
No i tak w dużym skrócie - Juliusz nie lubił Judejczyków, nie lubił Watykańczyków, zrugał Towiańskiego, nie lubił Moskali, i się nie dogadali.

Paradoks istniał jeszcze taki, że Mickiewicz, pomimo swojego statusu półboga, nie miał całe życie pieniędzy, szczególnie przed tym jak wykładał - czyli całe lata 30’ XIX w., jak i po tym, gdy wyrzucili go z Collège de France (ze względu na poglądy polityczne); a miał na utrzymaniu żonę, szóstkę dzieci, przyjaciółkę i jeszcze siódme dziecko. Los emigrantów bez własnego państwa był bardzo zły. Juliusz całkiem dobrze się utrzymywał, ale musiał zarobić, aby m.in. po-wydawać własną twórczość. Obaj z resztą w podobnych światach przebywali, lecz gdy Mickiewicz już w 3000 roku w historii przyszłości, to Słowacki ciągle polemizował ze wszystkim i zastanawiał się nad sensem miłości.
Z kolei, Zygmunt Krasiński i jego położenie to była inna liga. Wychowywany był przez ojca na zostanie cesarskim dyplomatą, politykę miał w małym palcu, z resztą był profetą politycznym, umiejącym bardzo dobrze przewidywać, sprawy ekonomii były mu także bliskie oraz los drobnych przedsiębiorców - nad których wolnością pracy i funkcjonowania w państwie się wiele rozwodził. Na dyplomatę był wychowany, więc znał francuski, angielski, rosyjski, niemiecki, łacinę, grekę i włoski znacznie (chociaż wtedy na emigracji było to dość powszechne wśród Polaków). Nie mógł jednak nigdy swoich talentów zużytkować dla Polski. Dodatkowo był bardzo dobrze wyćwiczony w walce bronią białą, więc jakby ktoś wyzwał go na pojedynek, to – miałby pecha. Czego również nie użył nigdy. No i powiedzieć, że był multimilionerem to nic nie powiedzieć - co również przepadło. Nie miał porywczego mickiewiczowskiego charakteru. Mickiewicz jakby był w posiadaniu takiej fortuny, to z całą pewnością, z własnym pułkiem, uposażonym – prywatnym wojskiem, gnałby przez Morze Czarne do Polski, albo konnicą w okresie Wiosny Ludów.
Za życia znani byli Mickiewicz i Krasiński, Juliusz nie całkiem.
I chyba jeszcze cokolwiek łatwiej o nim powiedzieć wierszykiem.

Pan Juliuszek, co kobiet miał cały wianuszek,
lecz same młódki niedoświadczone, przez lubieżnika zbałamucone,
mama go utrzymywała, i dzięki temu - Polsce się wielka literatura ostała,
Salomea podsycała w nim od maleńkości - manię wielkości,

nie, nie utrzymywała, monet sporo mu słała,
a poeta w kolej wsadził, i jeszcze więcej zgromadził,
gdyby w czas z tej giełdy wielki majątek nagromadził,
to w Polsce wszystkich zaborców i złodziei by zgładził,

raz piękny sen o ojczyźnie wyśnił, i realizację obmyślił,
za życia był średnio znany, po śmierci uwielbiany,
nad oktawą się czasem mocował, wierszy na-prozował,
intuicyjnie, symbolicznie - słów z siebie na-wyjmował,

iluminacja z Króla Ducha, to dopiero zawierucha, wiersz
mroczny, mistyczny, oniryczny; Anhelli zaś proroczy-katastroficzny,
i jest w tym sens i logika, i co więcej - dziewczyna ratownika,
Polski ratownika, wiosny hetmanika, i tyle z planów gruźlika,

Eloe - ni anielica, ni diablica, ale nasz patronica,
sybiraków strażnica, a może jednak jutrznia-anielico-diablica?
Słówek mu na-podrzucała i siebie ukazała - ukazać chciała; więc
lelum polelum, czy wieszcz wielkiego animuszu, był w tym Juliuszu?

Był w kontuszu, zaś Gombrowicz miał się za mądrego, a zwykły osioł był z niego,
i nie koniec i nie bomba - a kto chwali głupotę pornografa ten trąba,
życie, misterium, widowisko, lecz to wciąż nie wszystko,
w klatce istnienia, ekscentryk ma nadal wiele do stracenia,

z duchami polatał, z ciemnym kurhanem się bratał, poznał Twardowskiego - Pana na Zaświatach,
nieopodal zaś Zygmunt zakochany w lokach Delfiny, wchodził na poetyckie wyżyny,
jedno w otchłań spojrzenie, otwiera wielkie przestrzenie,
i z tego chaosu, zrobić trzeba jakiegoś bigosu.


84.

Pomyślałem ostatnio o Józefie Piłsudskim, że w sumie był on idealnie wpasowany w pewien wzorzec - miał coś w sobie zarówno z Bolesława Śmiałego, jak i Władysława Hermana, z Olbrachta Łaskiego, Stefana Czarnieckiego, jak i Jana III Sobieskiego, który kończąc swoje rządy poniósł polityczną klęskę.
Piłsudski radykałem – był. Warchołem – był. Patriotą – był. Partyzantem – był. Przywłaszczał sobie zasługi innych – owszem (Wojna polsko-bolszewicka).
Mylił się wielce w doborze sprzymierzeńców - z perspektywy czasu widzimy, w jak wielu sprawach mylił się całkowicie, i jak złe skutki miało to na przyszłość. Chociażby jego negacja białej Rosji, i ambiwalencja wobec bolszewików i komunistów. No i był socjalistą (zatem był związany z ideologią, która na dłuższą metę rujnuje państwo - socjalistyczny biurokratyzm), jednak wpisał się swoimi poglądami w większe procesy dziejowe. Coby mu nie zarzucać po 1926 roku - to był pewien proces dziejowy, brutalnie przerwany w 1939.
Wcześniej przed 1918 miał prywatną armię, bo Pierwsza Kompania Kadrowa, a później Legiony Polskie - jako jedna z wielu formacji polskich podczas I wojny - to była jego prywatna armia, z resztą liczebnością znacznie mniejsza od innych polskich dużych zgrupowań tego okresu. Niektórzy mówią, że był on „agentem” austriackim, czy niemieckim, ale gdybym nie uskuteczniał pewnych działań przy „sztabie” zaborców, to żadnej prywatnej armii by nie zrobił. Wyrażał sobą jeden z wielu fragmentów całości polskich dążeń z tamtego okresu.
Nie był z resztą pierwszym średnim naczelnikiem państwa, i później wykreowaną ponad formę ikoną. Sto lat przed Piłsudskim, naczelnik Kościuszko także się w swoich poglądach mylił; zablokował wielkie zmiany w Polsce u schyłku XVIII w. a jego legenda - zarówno jak legenda Piłsudskiego – ostały się. Byli to wielcy patrioci, ale znacznie się mylący.

W listach polowych pisanych między Jakubem Jasińskim i Tadeuszem Kościuszką (które przeglądałem ostatnio), czyli głównodowodzącym naczelnikiem Insurekcji Narodowej na Litwie, i głównym zwierzchnikiem Sił Zbrojnych oraz dyktatorem, możemy znaleźć odcienie charakteru Kościuszki, i jego zachowawczych błędów. Jasiński był w innym ugrupowaniu politycznym, niż Kościuszko - który to, ulegał ludziom małego charakteru, odsuwając dowódcę od zwierzchnictwa na Litwie, co było początkiem domina zaprzepaszczającego szanse Insurekcji.
Myślę, że jakby Rewolucja Polska zaistniała w całości, a Kościuszko nie dałby się pod Maciejowicami wymanewrować, to zapewne w końcu zostałby odsunięty od dowodzenia. Intrygi na szczeblach władzy hamowały sukcesy i skutecznie działanie. A fragment listu z 13 czerwca 1794, jest kwintesencją tego o czym mowię, Jasiński pisał do Kościuszki – (…) Inaczej się Tobie zdało i wolałeś mnie umartwiać, poddając pod komendę kogo innego. Jest to dla mnie cios smutny, ale nie jest nic, czegobym się nie spodziewał – kapeluszowi Twemu podległy będę, ale nich Twój kapelusz zrobi szczęście mego kraju; lecz i Ty chciej zrobić podobną ofiarę miłości własnej, a słuchaj prawdy, którą Ci powiem. Zdrada tak jest koło Ciebie, jak zazdrość i intryga przeciw mnie. Ciebie sława Twoja od drobnych intryg zasłania, a ja muszę cierpieć bom zrobił dwa wielkie kryminały. Najprzód, że, nie będąc z rodu księciem, ufność kraju całego zyskać ważyłem się. Powtóre, żem pierwszy pokazał, iż wielkiego szelmę [Szymona Kossakowskiego] równie, jak małego złodzieja, powiesić można. (…)

85.

Podczas I wojny światowej na wszystkich frontach europejskich doszło do wielkiego starcia różnych interesów polityczno-gospodarczych, i każdy z trzech zaborców Polski przegrał - po czym nastał okres wielkiej radości i rozegzaltowania polskości wraz z odzyskaniem niepodległości. Rzeczpospolita została odbudowana przez pokolenie ludzi będących w średnim wieku na początku XX w. oraz ich potomków, wszyscy charakteryzowali się określonymi bardzo pozytywnymi cechami charakteru na poziomie całej zbiorowości.

W czasie samej Wielkiej Wojny powstało kilka dużych polskich zgrupowań wojskowych będących fundamentami przyszłego wojska polskiego, były to: I Korpus Polski w Rosji, Błękitna Armia, Legiony. Znaczna ilość Polaków służyła również bezpośrednio w armiach zaborców - głównie rosyjskiej i austro-węgierskiej.
Przez praktycznie większość roku 1917 do początku 1918, w trójkącie między Mińskiem, Bobrujskiem i Mohylewem, a okresowo pod sam Smoleńsk oraz na północ pod Dyneburg i Kowno - stacjonował i trzymał władzę I Polski Korpus, na który składało się wiele polskich oddziałów porozrzucanych po kresowych fragmentach dawnej Rzeczypospolitej, oddziałów starających się sformować w jedność.
Dookoła panowała anarchia. Ruska zbolszewizowana czerń, dezerterzy oraz inni bandyci dopuszczali się licznych mordów, gwałtów, grabieży. Prawo było stanowione bronią, i utrzymywane w wielu przypadkach przez polskie oddziały, często broniące lokalnej ludności; Korpus walczył jednocześnie z Niemcami-prusakami i bolszewikami.
Carat upadał przegrywając w I wojnie, a wielu żołnierzy rosyjskich było bardzo podatnych na propagandę bolszewicką.
Natomiast polskie jednostki w niektórych miejscach na dalszych Kresach walczyły zorganizowane samodzielnie np. pod koniec lipca 1917 w obwodzie tarnopolskim pod Husiatynem - strzelcy tworzący przyczółek, odparli zmasowany atak Austriaków, Prusaków i Turków.
Sytuacja na całych Kresach dawnej Rzeczypospolitej była bardzo skomplikowana. Losy tych terenów zdecydowały się na Konferencji pokojowa w Paryżu roku 1919.

Przed okresem zaistnienia Rewolucja październikowej (bolszewickiej), gdy carska-biała Rosja starała się przetransformować w Republikę; w Moskwie i Petersburgu istniało kilka polskich pism m.in. Echo Polskie, Gazeta Polska, później Polskie Siły Zbrojne, Żołnierz Polski, Armia Polska.
Poeta, pułkownik oświaty I Korpusu, Tadeusz Miciński, będąc oficerem politycznym, spełniał jedną z ważniejszych ról w jednostce, zwiększając morale żołnierzy; biorąc udział w I wojnie światowej na terenie carskiej Rosji był korespondentem wojennym. W jednej z historii, którą opisał w Polskich Siłach Zbrojnych, historii z frontu zaistniałej między 1914-1916 rokiem, którą przekazał mu polski oficer z armii rosyjskiej, ukazał charakter statystycznego Polaka z tamtego okresu.

Wyszliśmy z lasu — widzimy na wzgórzu patrol — jeden huzar austriacki. Niektórzy wzięli go na cel, ale jak strzała wysunęło się kilku kozaków, aby spisami przebić, lub wziąć żywcem. Dowódca i my, kilku oficerów na koniach, przyglądaliśmy się z dala, pewni, że huzar się podda. Poprawił się na siodle, szablę wydobył, i stał na miejscu. Widać go dokładnie; kurta błękitna z szamerowaniem, spodnie czerwone. Kozacy z krzykiem lecieli nań. Było ich sześciu. Nagle huzar ściągnął lejce i kłusem ruszył na nich. Żal nam się zrobiło, że biedaczysko zginie. Pierwszy kozak przelatując, pchnął go lancą. Szabla odbiła lancę, kozak uderzony w głowę, padł jak od pioruna. Dwóch innych zaskoczyło z boku, długie włócznie zmierzyły w płuca jeźdźcowi i przeszyły na wylot. Właściwie, tylko skrzyżowały się nad nim, bo on schylił się błyskawicznie, przebił jednego kozaka, drugiego chlastnął przez twarz tak, że mu odleciała część czerepu. Pozostali trzej kozacy, widząc los rozciągniętych na ziemi towarzyszów, ogarnięci panicznym strachem, odwrócili konie i z równą chyżością, jak pędzili do ataku, gnali teraz nazad do naszej dywizji. My osłupiali na ten dowód męstwa samotnego człowieka, widzieliśmy jak szablę otarł o grzywę, zawrócił konia i wcale nie napędzając kłusa, odjechał ze spokojem — jakby zagnał konia na pastwisko. Mogliśmy łatwo kulą dosięgnąć, nie był dalej niż kilkaset kroków. Ale nikomu ręka nie podniosła się do strzału. Huzar zniknął wkrótce za drzewami. Podjechaliśmy do zabitych kozaków. Uderzenia były ze straszną siłą zadane i bezwarunkowo śmiertelne. Jedna głowa przekrojona na dwie części, niby wielkie jabłko. Ktoś podał nam czapkę huzara, którą on zgubił, schylając się przed pikami. Pułkownik przeczytał i rzekł do mnie: — Winszuję rodaka. To wasz Polak! — Istotnie nazwisko jego było wewnątrz kaszkietu wypisane: Stanisław Galas.
(...)
Samotny chłop nasz postawiony na pikiecie przez Austriaków — ten galas na liściach dębowych — zdał się z iście królewskiego rodu — tych, którzy przychodzą właśnie Polskę wymurować — a bronić jej będą tak naturalnie jakby szli na rąbanie na opał drzewin uschłych w lesie!..


86.

Cały wysiłek zbudowania II Rzeczypospolitej został zniszczony w roku 1939, a ostatecznie unicestwiony poczynając od drugiej połowy 1944, gdy na polskich ziemiach osiedli komuniści i NKWD. Na międzynarodowych konferencjach w Teheranie (1943), Jałcie i Poczdamie (1945) obce wpływy zdecydowały o losie okaleczonej i zniszczonej Polski, pozostającej pod okupacją sowiecką. Wcześniej w listopadzie 1944, Polski Rząd (oficjalny) odrzucił definitywnie żądanie Winstona Churchilla, aby uznać Linię Curzona, jako wschodnie granice Polski oraz aby włączyć komunistów (czyli śmiertelnych wrogów) do nowego polskiego rządu. Sama Linia Curzona zaś, została wymyślona ponad dwadzieścia lat wcześniej przez Lewisa Namiera, brytyjskiego (żydowsko-polskiego pochodzenia) doradcę angielskiego premiera Davida Lloyda George'a (nieprzychylnego Polsce).
Tragiczne skutki owych działań wyglądały tak, że Polskie Wojsko na terenie kraju - AK i NSZ, musiało się przetransformować w nowe organizacje, których powstało bardzo dużo m.in. NZW, AKO, KWP, ROAK, WIN, Gryf Pomorski, AP i wiele, wiele innych.

M.in. ppłk. Władysław Liniarski z datą 15.02.1945 wydał rozkaz; podobne rozkazy obiegły wszystkie organizacje.
Wojna trwa! Dopóki na polskiej ziemi będzie jeden zaborczy sołdat czy bojowiec obcego państwa-wojna trwa! Bo co robi komandir, bojowiec NKWD na naszej Świętej Ziemi? Kradnie nasz dobytek, rabuje, gwałci nasze siostry, morduje ojców i matki, broniących swych córek. Wywieziono do Rosji żelazo, zapasy z magazynów, pozostałe maszyny z fabryk, drugie tory z niektórych linii kolejowych, sprzęt rolniczy z pasa wysiedlonego. Wycięto lasy. Aresztowano w Białostockiem 85 000 najlepszych naszych braci, wywieziono z tego do Rosji 48 000. Pozostałych w więzieniach katuje się w bestialski sposób. Dojdzie do Waszej wiadomość, że Armia Krajowa jest rozwiązana ze względów czysto politycznych. Ale Armia Krajowa Obywatelska nie może być rozwiązana, bo nie oddacie rodzonej córki, mowy, wiary, zagrody na łup rosyjskiego zaborcy, który chce wcielić Polskę do Rosji, a całą ludność Polski wywieźć do Syberii, do rosyjskich kopalń, kołchozów. Armia Krajowa Obywatelska istnieje nadal. Dowódca wydał rozkaz - Będziecie nadal przewodnikami Narodu.

Dlatego duża ilość Polskiego Wojska podjęła dalszą walkę z okupantem, który w sposób bardzo brutalny niszczył naród. Sowieci stworzyli odpowiednik niemieckiego gestapo i SS na ziemiach polskich - były to m.in. Informacja Wojskowa, KBW itd. W całej Polsce, w każdym dużym mieście otworzono więzienia i katownie. Sowieci, aby spacyfikować Polaków musieli dokonywać czasami ogromnych akcji zorganizowanym wojskiem, jak Obława Augustowska. Z kolei, korodny i obławy uskuteczniane przez KBW, to była norma.
Komuniści stworzyli tzw. PKWN, na mocy którego m.in. zaczęto wydawać wyroki śmierci na Polakach (wedle jednego z dekretów z października 1944, o tzw. ochronie państwa komunistycznego - dokonywano setek wyroków kiblowych czyli mordów sądowych). Zabójstwa, tortury, rozstrzeliwania polskich żołnierzy były dla nich codziennością.

Znaczna większość (ponad 90%) Wojska Polskiego walczącego z okupantem po 1945 było włościanami. Przykładowo na Lubelszczyźnie zgrupowania Mariana Bernaciaka Orlika, Zdzisława Brońskiego Uskoka, Hieronima Dekutowskiego Zapory. Same wspomnienia Brońskiego stanowią bardzo istotne, regionalne źródło do tego okresu - Pamiętnik 1941 – maj 1949. Przetrwały tylko dlatego, że na UB nakazano je wielokrotnie spisywać na maszynie, aby wyciagnąć potencjalne informacje.
Obok organizacji poAKowskich, Narodowe Zjednoczenie Wojskowe dokonywało heroicznych czynów, czego jednym z wielkiej ilości przykładów była działalność kpt. Jana Morawca.

Ostatni radziecki żołdak opuścił ziemię Polską we wrześniu 1993 roku, natomiast we wrześniu 1939 wleźli pierwszy raz - 54 lata zgnilizny. Zatem dopiero w 1994 roku, Polska teoretycznie, z nich się oczyściła – z wrogiej okupacyjnej armii. Pół wieku zapaści to okres ogromny. Jednak bandyterka komunistyczna zostawiła na polskich ziemiach swoją poUBecką ideologiczną progeniturę w znacznej ilości (pomijając genetyczną, ponieważ ideologia nie jest genetyczna, chociaż najczęściej idzie to w parze przybierając nowe odcienie).
(Do dzisiaj istnieją wielkie konsekwencje tego, że w 1989 nie miał kto wprowadzić wariantu norweskiego (patrz pkt. 33), czyli odsunięcia kolaborantów sowieckich (czyli warstwy zdegenerowanej) z warstw decyzyjnych państwa, i ich szerokich wpływów).

87. Nurty dziejowe.

Od samego początku zaistnienia Polski w dziejach, czyli od wczesnego średniowiecza, na przestrzeni wieków pojawiało się w Rzeczypospolitej wiele nurtów umysłowych, które budowały świadomość zbiorową. Najważniejszymi były - polski renesans (XVI w), polskie oświecenie (druga połowa XVIII w.) i polski romantyzm (pierwsza połowa XIX w.). Są to trzy główne nurty, które zbudowały polską tożsamość.
W wieku XVII nastąpił okres, podczas którego potęga państwa pod wpływem licznych wojen załamywała się stopniowo. My dzisiaj nie zdajemy sobie sprawy jakie to był straty i zniszczenia. W XVII w. żyło w Rzeczypospolitej około 11 milionów ludzi, podczas samego potopu szwedzkiego i moskiewskiego, zginęło niecałe 4 mln. Natomiast cały kraj został rozgrabiony doszczętnie, i już wtedy w planach najezdników były rozbiory - Traktat w Radnot (1656).
Udało się zwyciężyć dzięki takim ludziom jak m.in. hetman Stefan Czarniecki, pomimo, iż praktycznie cała Rzeczpospolita wpadł w ręce wrogów. Kryzys jednak był na tyle wielki, że kolejne dekady stały się okresem zapaści – szeroko pojętej. Ponowny wzrost zaistniał dopiero w latach 1768-1794. Druga połowa XVII w. to koniec Rzeczpospolitej hetmańskiej i rozpoczęcie Rzeczypospolitej magnackiej - warto mieć na uwadze, że pierwsze faktyczne liberum veto zaistniało w 1669 roku.

Nurty umysłowe (renesans, oświecenie, romantyzm) istniały ponad dziejami - terytorialno-militarno-gospodarczymi, chociaż bezpośrednio z nich wynikały. Ogromny wpływ na kształt I RP w XVII w. miała kontrreformacja i jej szeroko pojęte oddziaływanie polityczne, zarówno w sensie negatywnym, jak i pozytywnym (wszystko ma dwie strony).
Analogiczny, podobny wpływ miał polski pozytywizm - w tym przypadku jednoznacznie pozytywny - z którego urodziła się Młoda Polska i następnie niepodległość roku 1918.
Zatem, wraz z trzema powyższymi trzeba wymienić dwa kolejne - kontrreformację i pozytywizm.
Sumą całej historii dziejów Polski stała się II RP.
Następnie przyszła II wojna światowa, a później pół wieku niewoli komunistycznej – śmierć milionów ludzi, w tym elit państwowych.

II Rzeczpospolita była kumulacją dziejów Polski - narodowcy, socjaliści i ludowcy konkurowali w niej o władzę. Wszystkie te nurty znacznie się różniły, jednak każdy był stricte patriotyczny.

Kluczowy wpływ na ludzi ma religia. Polacy w większości byli/są chrześcijanami, w różnych odcieniach. W II RP narodowy i ludowcy byli głównie rzymskimi katolikami lub deistami. Socjaliści natomiast deistami, chrześcijanami i ateistami.

Obok tego rozwijała się sztuka i kultura - czerpiąc z wielu wzorców, z całego dorobku kultury europejskiej i narodowej. Próbując często wypracować swój oryginalny styl np. w architekturze przykładem byli Jan Sas-Zubrzycki i Stanisław Witkiewicz (ojciec Witkacego).
Powstawało wtedy wiele oryginalnych i unikatowych pomysłów, rzeczy, odkryć wynikających z nowych poszukiwań. Chociażby ugrupowanie i pismo Zadruga (nawiązujące to tradycji rodzimej, przed-chrześcijańskiej) stworzone przez teoretyka kultury Jana Stachniuka; czy działalność artysty Stanisława Szukalskiego (którego twórczość i bytność przeżyła kilka lat temu „odnowienie, wyjęcie”, pod wpływem m.in. tego, iż Szukalski na emigracji w USA „dziadkował” jednemu z najpopularniejszych aktorów na świecie, Leonardowi DiCaprio – np. powstał dokument pt. Struggle: The Life and Lost Art of Szukalski reż. Ireneusz Dobrowolski).

Natomiast dzisiaj, jak chcemy wiedzieć jaką mentalnością charakteryzowały się elity polskie np. w XV w. - przed renesansem. To czytamy Kronikę Jana Długosza, napisaną w oryginale po łacinie, w stylu cycerońskim (polski pierwszy przekład XIX w.). Gdy chcemy wiedzieć jaką miał mentalność polski szlachcic z drugiej połowy XVII w. - żołnierz, mający wykształcenie odbyte w kolegium Jezuickim (w tamtych czasach Kolegium Jezuickie to było coś, jak dzisiaj szkoła wyższa, obejmująca wszystkie przedmioty - humanistykę, przedmioty ścisłe, języki). To czytamy Pamiętniki Jana Chryzostoma Paska. Napisane słowem mówionym, przez żołnierza, pobożnego patriotę; z licznymi wstawkami słów łacińskich (to tak jakby dzisiaj, ktoś mówił po polsku, a co 5-6 zdanie używał słówka angielskiego).
Obaj twórcy byli przesiąknięci wzorcem kulturowym - czy to XV w. humanista, czy XVII w. żołnierz.

W XX w. II RP była okresem bardzo istotnym (a trwała tylko 20 lat) ponieważ czerpano w niej z całego dorobku kultury - w odnowionym kraju; lecz potencjał w wielu dziedzinach został nieodwracalnie przerwany wojną.

Dzisiaj np. szeroko pojęta kultura popularna w Polsce (jak mi się zdaje) to w większości (głównych) przypadków połącznie Muffin Man’a - Franka Zappy i Gipsowego odlewu falsyfikatu - jakby powiedział Lech Janerka. Czasem jedno, czasem drugie, a czasem oba naraz.

Część XVI (88-92)