Ardra.pl

Szkice polskie. Część IX. Reformatorzy.


07.03.2023

Część I Część II Część III Część IV Część V Część VI Część VII Część VIII

(Pierwsze) Narodziny Narodowej Demokracji.

Aby dobrze opisać to co działo się w Rzeczpospolitej w latach 1793 i 1794, trzeba oddać nastrój tamtych lat, nastrój jaki panował wśród ludności miejskiej i wiejskiej, nastrój ogółu społeczeństwa oraz sytuację kraju na arenie zarówno wewnętrznej, jak i zewnętrznej. Wyrażenie całości w postaci opisów słownych jest trudne, trzeba byłoby nam żyć w tamtych czasach, aby zrozumieć klimat epoki i rozmach zajść, które wtedy w Polsce się działy oraz emocji z nimi związanych. Na piśmie w postaci faktów historycznych, można podać jedynie opis skrócony i postarać się przedstawić sedno tematu.

Był to czas po okresie Sejmu zwanego Wielkim, po uchwaleniu Konstytucji 3 maja, po przegranej wojnie w obronie Konstytucji - odbywał się drugi rozbiór Polski. Grupka magnackich zdrajców planowała oddać się pod panowanie zaborców, oszczędzając swoje majątki (Sejm grodzieński). Zasadniczo Targowiczanie to już nie byli Polacy (uznali się za Rosjan). Panował kryzys finansowy, w tamtych czasach pod koniec XVIII w. kilku warszawskich bankierów stało się osobami wielokrotnie bogatszymi od Rzeczpospolitej, która wraz z przegraną wojną roku 1792 i rządami Targowicy, upadała będąc w głębokim kryzysie. Prusacy szykowali się do III rozbioru.
Na zgromadzeniach, spotkaniach, w kawiarniach, na ulicy, na billardach, w różnych miejscach publicznych, wszyscy zionęli nienawiścią do tych co sprowadzili wojsko moskiewskie na kraj. Również większość dam polskich nie obawiała się manifestować głośno swojego przywiązania do ojczyzny, nie skrywały swoich opinii, ani uczuć w rozmowach z dyplomatami oraz żołnierzami rosyjskimi. Panowała atmosfera jakby wszystkie nieszczęścia miały się naraz zwalić na Rzeczpospolitą. Z początkiem 1793 roku nie było kraju, w którym można znaleźć tyle kapitału w brzęczącej monecie co wtedy w Polsce. Gromadzono złoto i srebro, panował spory ich napływ, jak i rozrzutność oraz przepływ. Ludność nie do końca spodziewała się, że bankierzy z dnia na dzień i niespodziewanie zawieszą wypłaty, że pozamekają kantory i ogłoszą się bankrutami. Do kas oddawano duże sumy, niekiedy oszczędności, dorobki z całego roku, albo i życia. Nawet najmniejsi właściciele składali w bankach co tylko mogli, aby mnożyć kapitał, od którego pobierano od siedmiu do ośmiu procent, wypłacano punktualnie, co ściągało do banków jeszcze większą ilość osób. Nagłe zawieszenie wypłat i ogłoszenie bankructw spowodowało ogromną panikę. Usprawiedliwieniem bankierów była niemożność uregulowania rachunków z dworami zagranicznymi i odebrania funduszy, które tam przekazywano; co po części było prawdą, ponieważ banki niemieckie i Żydzi niemieccy (bankierzy) specjalnie wywołali brak płynności u bankierów warszawskich; którzy z resztą także uczestniczyli często w antypolskiej działalności, będąc korumpowanymi m.in. przez carat. W stolicy wybuchła ogromna panika finansowa, ludzie chcieli wycofywać swoje fundusze, a nie mogli. Polacy łatwo się domyślili o co chodzi i zaczęli twierdzić wprost, że jest to antypolski spisek, mający na celu zakończenie istnienia kraju.
Tymczasem król w czasie rządów Targowicy myślał intensywnie o abdykacji, jednak został od tego słusznie odwiedziony, niestety poszedł na kolejny wiernopoddańczy układ. Wraz z kryzysem bankowym, który rozszedł się po całej Polsce, ludność Warszawy i innych miast uważała m.in. króla za osobę, która sprowadziła wszelakie zło na Rzeczpospolitą. Natomiast zaborcy stwierdzili, że jest kraj w środku Europy, który może przestać istnieć, że najzwyczajniej sobie wezmą cudzą ziemię i własność, co było (barbarzyńskim) ewenementem na skalę światową.
W całym narodzie, we wszystkich warstwach społecznych istniał nastrój podburzenia i oczekiwanie na próbę całościowego oswobodzenia ziem polskich z rąk najezdników, zdrajców zaś spotkać miała kara. Społeczeństwo oczekiwało na Rewolucję Polską, ponieważ tak w większości nazywano zryw niepodległościowy. Miała ona charakter drobnoszlachecko-mieszczański, te dwa stany podciągnęły włościan do rangi pełnego obywatelstwa (na krótko, ponieważ nie udało się wygrać militarnie z wrogami).

W czasie wojny roku 1794 zaistniały ugrupowania polityczne tworzące organy państwowe, ugrupowania te nie były jednak usystematyzowane, raczej odnosiły się do „środowisk” oraz osób reprezentujących konkretne poglądy.
Podczas Insurekcji powstały dwa główne środowiska i można określić je jednoznacznie (czym były), lecz również dość umownie, gdyż nie istniało formalne ich rozdzielnie. Wszyscy chcieli przede wszystkich uzyskać całkowitą suwerenność pokonując wrogów zewnętrznych, to było najważniejszym celem.
Pierwszym środowiskiem byli reformatorzy radykalni, Klub Patriotów itd. związani z kanclerzem Hugonem Kołłątajem oraz poszczególnymi jednostkami rozsianymi po całym kraju; zaś drugim środowiskiem byli tzw. umiarkowani, czyli ludzie odnoszący się głównie do Tadeusza Kościuszki, umownie przyjętego jako dyktatora wojskowego całej Insurekcji narodowej. Optowali za powolniejszymi reformami.
Więc środowiska będące decyzyjnymi były dwa: radykalni reformatorzy oraz umiarkowani. Stronnictwo tzw. zamkowe, dworskie nie było decyzyjne, jednak poszczególne jednostki z nim związane, sympatyzowały - co oczywiste - ze stronnictwem umiarkowanym.

Wraz z odrodzeniem narodu planowano wprowadzić szerokie reformy społeczne, by zmienić społeczeństwo w całkowicie nowoczesny naród, przybrać formę jakiej na ówczesnym świecie nie było. Utworzyć nowe niemal Polaków plemię, przywiązać każdego do miłej ojczyzny przez związki najmocniejsze uformowanego rozumu i serca – to zadanie rządu wolnego i niepodległego (Odezwa Rady Najwyższej Narodowej z 18 września 1794). Dosłowanie - każdego - uczynić pełnoprawnym i świadomym obywatelem.

Na przełomie 1793/1794 roku cały naród był stopniowo przygotowywany na moment Insurekcji, która faktycznie przerodziła się w rewolucję, ludzie oczekiwali większych zmian, jedyne co je blokowało, to pruskie i rosyjskie wojska, z którymi najpierw trzeba było się rozprawić. Zamiary zapowiadano m.in. poprzez działalność prasową i poetycką (pisano wierszyki przeciwko wrogom wewnętrznym i zewnętrznym), był to wyraz gniewnego oczekiwania.
Niektórzy Polacy obserwowali wydarzenia Rewolucji francuskiej, wiążąc z nimi nadzieje, faktycznie jednak nie wiedziano co dzieje się we Francji, ponieważ nawet sami Francuzi nie wiedzieli jaki przyjmą kierunek, panował chaos.
Zasadniczo w Rzeczpospolitej liczono tylko na własne siły, jednak francuskie nastroje, czyli to, że coś, gdzieś się już dzieje, było elementem ośmielającym – szczególnie pewną część polskich jakobinów, czyli część jednego z dwóch głównych ugrupowań Insurekcyjnych. Polscy jakobini (Jakobini polscy, można używać zamiennie) byli jedną z nazw reformatorów i nowoczesnych patriotów.
Ludzie związani z ideami reform byli rozsiani po całym kraju.

W tamtych czasach „demokrata” był często określeniem pejoratywnym. Idea ta pochodziła z Antyku i kwitła w oświeceniowych umysłach.
Reformatorzy byli zazwyczaj republikanami-demokratami. W czasie rewolucji władzę w państwie miała Rada Narodowa (i naczelnik przez nią wyznaczony) – czyli grupa predestynowanych i odpowiedzialnych osób. Podłożem ideowym zaś było ugrupowanie stworzone przez kanclerza Hugona Kołłątaja i jego licznych współpracowników.

„Jakobinizm” był pojęciem szerszym, gdyż z nazwą tą utożsamiano każdego, kto był zwolennikiem wprowadzenia szeroko pojętych reform w państwie; a nie było to mile widziane przez ówczesnych konserwatystów i kolaborantów. W samej nazwie „Jakobin” zawarte jest zarówno wszystko, jak i nic, gdyż żaden reformator nie nazwałby się jakobinem, tylko reformatorem, republikaninem, demokratą, zwolennikiem reform i niepodległości oraz suwerenności. Jakobinizm jako określenie pochodzi oczywiście od francuskiego ugrupowania radyklanych reformatorów z czasów Rewolucji francuskiej, siejących postrach w całej Europie, dlatego nazwa ta została wszędzie rozpowszechniona jako pejoratywna. Monarchie i stare systemy obawiały się niezmiernie „jakobinizmów” czyli straty własnych wpływów. Najbardziej obawiano się owych idei w Rosji i Prusach, w propagandzie zaborców „Jakobin” był utożsamiany ze wszystkim co najgorsze, określany często jako „rodem z piekła”. „Jakobinizmu” niezmiernie obawiała się caryca Katarzyna II sprawująca władzę teokratyczną (jak każdy rosyjski car) oraz jej środowisko. Uważano słusznie, że polscy reformatorzy na wszystkie strony projekty demokrackie rozsiewali. Obawa ta była bardzo realna, ponieważ ów prąd myślowy mógł skutkować uwolnieniem ruskich chłopów i zakończeniem istnienia caratu.

Nazwy „Jakobin, jakobinizm” zmieniały swój sens, najczęściej jednak od początków swojego istnienia były używane jako „straszak”; w Rzeczpospolitej w latach 1793-1794 były synonimem paniki. Zaborcy „jakobinów” doszukiwali się dosłownie wszędzie, po domach, na ulicach, w kancelariach i urzędach. I słusznie bo zaiste cały polski naród miał zapał reformatorski, w sporej części znacznie zradykalizowany.
Polski ruch niepodległościowy rozszerzył się na całą Rzeczpospolitą od Wielkopolski, przez centralną Koronę, Litwę po Kurlandię.
Szczególnie Wielkopolska - według Prusaków - miała być pełna klubów i knowań jakobińskich, co oznaczało - pełno działaczy niepodległościowych. Miało to z resztą faktyczne odzwierciedlenie, z Wielkopolski wyszła brygada Madalińskiego dając impuls Insurekcji oraz po faktycznym upadku Warszawy w listopadzie 1794, na terenie Wielkopolski resztki nadal stawiały opór zaborczym wojską.
Okupanci doszukiwali się kontaktów Polaków z francuskimi jakobinami, jednak kontakty te były praktycznie zerowe. Francuzi nie planowali wychodzić poza granice własnego kraju, ponieważ nie mieli takich sił, reprezentowali także inny program społeczny oraz mieli inny sposób działania od Polaków. W kwietniu 1794 roku Maximilien de Robespierre pisał nasze siły i zasoby są całkowicie zajęte i wyczerpane na własnych frontach, nie wiadomo czy Insurekcja w Polsce przekształci się w ludową, należy zwlekać z jakimikolwiek wyraźnymi deklaracjami wobec Polaków. Dodatkowo jakobini francuscy byli niechętni wobec dyktatury wojskowej Kościuszki, jak i wobec samych podwalin reformatorskich Polskiej Rewolucji, które były szlacheckie i w założeniach nieagresywne masowo. Zatem Francuzi patrzyli z dużym dystansem na „szlachecką” formę Insurekcji. Z kolei dyktatura wojskowa wprowadzana przez Kołłątaja, miała na celu to, aby Polska rewolucja nie przybrała brutalnej francuskiej formy.
Więc rzeczywistych związków Polski z Francją w tym okresie poza wystąpieniami dyplomatów, nie było wcale.

Polski nowoczesny naród powstał z idei pochodzących od grona ludzi; grona związanego z jednym z najlepiej wykształconych Polaków tamtych czasów, mowa oczywiście o Hugo Kołłątaju. Faktycznych decyzyjnych osób było kilkadziesiąt, idee szeroko pojęte reformatorskie i patriotyczne wykiełkowały na terenie całej Rzeczpospolitej.

Podejście do reform jakie reprezentowała i później wprowadzała Kuźnica Kołłątajowska, zmieniało się wraz z czasem - dostosowane było do potrzeby chwili. W dobie Konstytucji 3 maja reformy były mniej radykalne, niż w czasie Insurekcji narodowej.
W okresie powstawania Konstytucji (trzy lata przed Insurekcją/Rewolucją) jeszcze wierzono, że da się wprowadzić reformy spokojnie, powoli, nie inwazyjnie, stopniowo. Rok później nikt z jakobinów nie miał już takich złudzeń, potrzebne były szybkie i masowe zmiany, aby powstał najnowocześniejszy naród na świecie, czego dobrze świadomie byli Polscy Reformatorzy i Klub Patriotów. Konstytucja 3 maja jako punkt wyjścia chroniła chłopów i zrównywała w prawach szlachtę i mieszczan, znosząc rządy zaborców i patologie poprzedniego systemu. Z kolei w czasie Insurekcji narodowej planowano wprowadzić Republikę Polską, zrównać w prawie wszystkich, ukarać zdrajców, władzę natomiast powierzyć Radzie Narodowej, mającej później sprawować pieczę nad sejmem.

Pod koniec XVIII w. zaczęła rodzić się w Europie gospodarka kapitalistyczna. Polska wraz z całym europejskim światem weszła w przemiany ekonomiczne. Następowało (miało nastąpić) uprzemysłowienie i rozwój handlu oraz reorganizacja rolnictwa. W Rzeczpospolitej indywidualne reformy włościańskie zaistniały na długo przed okresem Sejmu Wielkiego; pewna część większych właścicieli, nastawionych patriotycznie i oświeceniowo, ale także pragnących zysku, oczynszowała włościan, co zarówno zwiększało dochód, jak i ułatwiało zarządzanie potencjałem. Pionierem w tych działaniach był Andrzej Hieronim Zamoyski będący przykładem oświeceniowego magnata proto-pozytywisty (w latach późniejszych spisał Zbiór praw sądowych, próbując wprowadzić swoje idee masowo i oficjalnie).
Dodatkowo w Rzeczpospolitej jak nigdzie indziej na świecie kobiety miały duży wpływ na posiadłości, którymi często w pojedynkę zarządzały. Zatem indywidualne reformy włościańskie były czynnie wprowadzane, jednak tylko na poziomie „indywidualnym”.
W Polsce zaistniało także kilku większych zdrajców wśród magnatów, których trzeba było się pozbyć, odsuwając ich od jakiejkolwiek decyzyjności na losy kraju. W czasie obrad Sejmu Wielkiego, Stronnictwo Patriotyczne było skierowane przeciwko magnaterii, słusznie upatrując w niej, jeden z powodów upadku państwa. Reformatorzy byli także przeciwko śrubie podatkowej wszystkich kameralistów, działających na rzecz dworu i większych właścicieli. Ogólnie, Patrioci planowali „nowe” społeczeństwo uwolnić zarówno od wpływów magnaterii, jak i podatków, danin - redukując je, celem oswobodzenia narodu czyli większości.

Hugo Kołłątaj w licznych pismach i wystąpieniach m.in. w piśmie, z dnia 28 czerwca 1791 roku pt. Ekonomika – Konstytucja moralna i kodyfikacja prawa sądowego, widział w licznych podatkach siedlisko zła i budowy monopoli, działających przeciwko ludności. Chciał wszystkie zbędne podatki ograniczyć. Naród musiał mieć zapewnione: pewność własności, opiekę dla pracy ludzkiej i określony jej porządek, ułatwianie handlu, sprzyjanie rolnictwu, rzemiosłu oraz ogólnie bezpieczeństwo. Chciał, aby cudzoziemcy zjeżdżali do Polski inwestować swoje pieniądze w Rzeczpospolitej celem rozruszania konsumpcji wewnętrznej oraz zużytkowania licznych nieużytków, w tym ziem. Ułatwiłoby to i rozwinęło handel pozostawiając także ziemię obfitszą. Inwestorzy płaciliby w Rzeczpospolitej podatki i zostawiali pieniądze. Wzbogaciliby się na tym również polscy rzemieślnicy i kupcy. Jednak, aby wprowadzać te wszystkie reformy, trzeba było przede wszystkim bezpieczeństwa, niestety Rzeczpospolita była stale napadana przez Moskali i Prusaków, z czym sobie nie mogła poradzić.

Insurekcja narodowa roku 1794 została dobrze zaplanowana i zaistniała w całym kraju, wcześniej jednak wiele osób ją przygotowywało. Reformatorzy byli świadomi, że trzeba zmobilizować wszystkie siły ludzkie i materialne w kraju, aby wywalczyć niepodległość. Na przełomie 1793/1794 stworzono liczne odezwy, pisma, wiersze, w większości anonimowe, ponieważ groziło za nie więzienie. Miały za cel uświadamianie społeczeństwa; były skuteczne, chociaż nawet gdyby nie zaistniały, to ludność i tak trwała w oczekiwaniu.

Przykładowe:
Polacy! Oto nadeszły dni, w których tygrysy despotyzmu wznoszą drapieżne pazury, oto kapłany kłamstwa, okrucieństw i niecierpliwości idą deptać i zatracić tę świętości, któreście, czerpali z mądrości natury i dobroci Twórcy, a na końcu bagnetów niosą Wam te chmury rozbójników bogów swoich.

Biorą was pod swoje panowanie za to, żeście się przyznali do braterstwa ludzi, żeście z prochu pogardy gotowali rozkuć z kajdan dobrego rolnika. Natrząsą się z tej cnoty Moskal i Prusak.


Nad Polską wisiał ostatni rozbiór, panował kryzys, ludzie uważali, że własne siły, siły nasze i zapasy tak są dostateczne, że nie trzeba nam się oglądać na postronne. Co było po części prawdą, jednak konieczny był ogromny wysiłek logistyczny, na który było za mało czasu. Tadeusz Kościuszko jako wyznaczony naczelnik państwa także zawodził, podejmując złe decyzje. Jednak wcale tak dużo nie brakowało - na części ziem dawnej Rzeczpospolitekj była szansa na odzyskanie pełnej niepodległości, szczególnie na ziemiach rdzennie polskich, być może aż po Wilno. Dodatkowo - jak to nazywam - w 1794 roku, w Polsce, koncepcja „panów braci” transmutowała się w koncepcję „wszyscy ludzie wolni są bracią”. Powszechnie nawoływano do solidarności - łączcie się ludzie z ludźmi naród chce mieć braci, przez waszą jedność silę despotyzm utraci.

Co istotne, w przeciwieństwie do francuskiej rewolucji, podczas Rewolucji Polskiej księża od początku byli jej podporą, entuzjastami, jak i osobami ją wprowadzającymi; nie tylko pijarzy i dawni jezuici. Również w licznych parafiach rewolucja miała w duchownym/proboszczach swoją podporę, księża wykazali swoją obywatelską powinność. Z resztą kler polski drobno-miejski i wiejski, nie przepadał za biskupami z rodzin magnackich, „nie przepadał” to mało powiedziane, w dużej liczbie żywili do nich nienawiść, gdyż wielu z nich było zdrajcami oraz uciemiężycielami włościan.
Podobnie w dużych miastach część duchownych było bardzo zaangażowanych w Insurekcję. W stolicy widniało pełno ulotek, obwieszczeń, kazań patriotycznych, demokratycznych. Wtedy też, światli duchowni utożsamiali pierwotne chrześcijaństwo z pra-demokratyzmem. 11 maja 1794 roku w Warszawa w kościele kapucynów na ulicy Miodowej, ks. Florian Jelski, były jezuita, wygłaszał wielkie patriotyczne kazania. W czasie późniejszym kuria mu ich zabroniła, poddając cenzurze, nakazując najpierw wysyłać do siebie ich projekty.
Na Litwie sporą rolę odgrywał kanonik Michał Karpowicz, były misjonarz, organizator szkolnictwa ludowego, „kapłan i obywatel”.
Uważano wprost, że ambicja i duma hierofantów to najobrzydliwsze straszydło. Jezus był przedstawiany jako najgorliwszy demokrata i największy filantrop.

Podczas Insurekcji przed jedną z krakowskich komisji porządkowych wywieszono alegoryczny obraz przedstawiający, w środku chłopa, trzymanego za rękę przez szlachcica z wzniesioną szablą, i księdza, który ręką wskazywał na niebo – nad obrazem widniał napis – Wolność, całość, niepodległość. (Więc jakiekolwiek wnioski, jakoby Rewolucja polska/Insurekcja narodowa była antyklerykalna są nieprawdą). Wyznanie nie grało roli podczas tworzenia nowoczesnego państwa. W tamtych czasach większość Polaków było albo katolikami, albo deistami, albo ateistami, albo obojętnymi, albo wyznawcami jeszcze czegoś innego.

Kilku magnatów również zaangażowało się w Insurekcję, co prawda nieliczni byli wielce zaangażowani, a sporo ilość była albo obojętna, albo była jawnymi zdrajcami.
Gazeta Narodowa Wileńska z dnia 29 kwietnia 1794 pisała - W walce o wolność z gwałtem i tyranią (…) w takim właśnie czasie jak nam zrządziła Opatrzność stawają się ludzie bohatyrami i najpiękniejsze czyny trafiają się w najmierniejszym stanie. Tytuły zwodzić przestają. Kraj i jego losy zostały wzięte w ręce najlepszych obywateli, czyli tzw. cnotliwych obywateli.
Zbrodnia być obojętnym na los cierpiącej ojczyzny, jak stwierdził książę ze starego litewsko-ruskiego rodu, kompozytor Michał Kleofas Ogiński, mówiąc, że chce sobie zasłużyć na miano cnotliwego obywatela. Złożył w Wilnie urząd podskarbiego, niosąc w ofierze majątek, pracę i życie. Prowadził nieudaną wyprawę na Ruś Białą, zamierzał również nadać wolność około dwunastu tysięcy chłopom ze swoich posiadłości, walczył jeszcze pod Dyneburgiem, lecz nie posiadał znaczących umiejętności wojskowych. Na Kresach przebywał do momentu odbicia Wilna przez Rosjan, później wycofał się do Warszawy. Mógł jako człowiek bardzo majętny, wycofać się z Litwy od razu, wolał jednak zostać i ryzykować życie dla ojczyzny.
Sprawa narodowa stała się sprawą całkowicie obywatelską. Celem była wolność osobista każdej jednostki ludzkiej oraz niezależność narodu.

Piotr Aigner napisał podręcznik pt. Krótka nauka o pikach i kosach, mający służyć w szkoleniu włościan.

Insurekcja, wychodząc z drobnej szlachty, stała się również w głównej mierze mieszczańskim ruchem - zrywem narodowym zaistniałym od Wielkopolski, we wszystkich większych miastach, które zostały oswobodzone - Krakowie, Warszawie, Wilnie. Począwszy od mieszczan średnio zamożnych, po najuboższe warstwy miejskie.
Targowiczanie, których los wystawiony był na szalę oraz kilka osób z obozu zamkowego pisało m.in. akcja narodu, jak się nazywało pospólstwo; pospólstwo warszawskie chlubiło się z wielkiej nad narodem księdza Kołłątaja opieki. W stolicy, dla Targowiczan zostały rozstawione wiesidła. 9 maja i 28 czerwca, w Warszawie ludzie w sposób radyklany domagali się osądzenia zdrajców.

Rada Najwyższa Narodowa działała z woli narodu. Decydenci byli świadomi, że lud wolny, któremu rząd zagwarantuje wolność i własność, będzie kochać ojczyznę i dla jej obrony łożyć będzie życie. Pod koniec czerwca 1794 roku cały lud narodem się nazywał. Priorytetem stało się również, aby chłop miał chałupę i kawałek ziemi. Jak mówiono - stawajcie na chłopstwa czele, mówicie współbracia, obywatele. Jan Alojzy Orchowski stworzył pierwszy projekt uwłaszczenia „własności dziedzicznej” dla chłopów biorących udział w Insurekcji lub ojców wysyłających dwóch synów na wojnę, dając im ziemię przez nich użytkowaną lub wyznaczoną. Dla szlachty przewidziane były odszkodowania rządowe. Natomiast wobec ziemi należącej do zdrajców i emigrantów, którzy nie powracają na ratunek ojczyzny – nadanie wolności i własności chłopom je zamieszkującym miało być natychmiastowe, bez odszkodowań. Uciekinierzy z kraju i zdrajcy automatycznie tracili ziemię i wszystko.
Ustawa (projekt ustawy) napisana przez Kołłątaja w październiku 1794 roku, o nadzielaniu chłopów ziemią na wieczne dziedzictwo, zaistniała w ostatnich dniach Rzeczpospolitej. Kanclerz miał zapewne przed oczyma projekt Orchowskiego. Dawała ona pełne obywatelstwo włościanom, jak i przywiązywała chłopów żołnierzy do ojczyzny, której całości bronili i bronić mieli. Związek człowieka z ojczyzną zapewniała własność gruntowa.

Reformatorzy dołożyli również jeszcze większych starań do wzrostu poziomu nauczania. Było to zgodne z oświeceniowymi hasłami reprezentowanymi m.in. przez Helwecjusza. Uważano, że nikt nie rodzi się dobrym, ani złym, ma tylko tendencje ku jednemu lub drugiemu i można je zawsze przekierować. Okoliczności kształtują charakter, więc niezmiernie ważne jest nauczanie. Uważano, że człowiek jest całkowicie tworem wychowania. Kilka dni po odstąpieniu Prus od oblężonej Warszawy, w połowie września 1794 roku otworzono wszystkie szkoły, bezwzględnie i całościowo - na tylu uczniów ilu tylko się zgłosi. Patrioci przywiązywali ogromną wagę do edukacji.
Reformatorzy, Jakobini powołali Sądy Kryminalne, wychodziło to również z tradycji greckiej (antycznej) - nie ludzie byli dla rządu, ale rząd dla ludzi. Przed okresem przemian dokonywano licznych nadużyć, w opinii publicznej istniało wielu zdrajców. Chciano karać wszystkie zbrodnie, także z lat wcześniejszych. Administracja i wojsko nie dla zdrajców – jak głosiły hasła. Sądy miały służyć, aby innych odwrócić od popełniania przestępstw oraz aby „naprawić” przestępców. Jednym z pomysłów tamtego czasu była „przemiana” winowajców, czyli kary w postaci ogromnych sum pieniężnych, w ubóstwie upatrywano okoliczności łagodzących. Karę śmierci uważano za tyranię. Planowano ją stosować tylko w najsurowszym przypadku tj. zdrady ojczyzny.

Polska Insurekcja narodowa wykazała się ogromnym humanitaryzmem, wykonano odezwy do wrogów Rosjan i Prusaków. Szczególnie ważna była odezwa Rady Narodowej Litewskiej, traktująca rosyjskich żołnierzy jako ofiary tyrani. Charakteryzowała się pełnym zrozumieniem wobec wrogów, w myśl idei chrześcijańskich. Za winę obarczano zarządców Rosją i komendantów armii. Do Niemców również wystosowano podobną odezwę - Kochani Prusacy, jesteście bliźni, jesteście nam bracia. Strząśnijcie raz z siebie ciężkie, a was hańbiące jarzmo margrabi brandenburskiego. Wolnymi raz odważcie się. Tak sami sobie i nam wracając pokój, oszczędźcie krew ludzką. Odezwy oczywiście nic nie dały, wrogie armie ponownie napadły polskie ziemie. W Rzeczpospolitej zaistniało twierdzenie, że polski rząd zbliża do prawdziwej ludzkości, o czym wszyscy byli wtedy przekonani.

Mógłbym tu podawać dziesiątki nazwisk reformatorów czynnych podczas Insurekcji, ale lepiej powoływać się na idee, które reprezentowali. Planowano zrównać formalno-prawnie, cywilistycznie wszystkie jednostki ludzkie. Nowe społeczeństwo miało dać równe szanse każdej indywidualności. Grały tu rolę oświeceniowe ideały m.in. umowy społecznej. Właśnie wtedy między 1788-1794 powstała faktycznie polska inteligencja, nie były to zaczątki, tylko świadoma warstwa społeczna, którą można nazwać inteligencją. Zazwyczaj przyjmuje się, że polska inteligencja powstała w XIX w. lecz miało to miejsce pod koniec XVIII w. Pochodziła z warstw drobnoszlacheckiej i mieszczańskiej, następnie objęła parasolem ochronnym tzw. doły społeczne. Byli to ludzie wykształceni, reprezentujący różne dziedziny wiedzy; ludzie nastawieni patriotycznie, dążący do dużych przemian społecznych oraz rozumiejący aktualną sytuację społeczno-polityczną.

Stronnictwa wewnętrzne w Radzie Narodowej i około Rady, były zależne od konkretnych osób, nie da się precyzyjnie rozdzielić działalności wielu - na radykalnych reformatorów i umiarkowanych, ponieważ znaczna część osób miała poglądy „pomiędzy” lub „zmieniające się”, jak chociażby Andrzej Kapostas, bankier, bardzo wpływowy człowiek, wysyłający wielu emisariuszy, jak i czynnie tworzący ustawy i reformę skarbową z kanclerzem Kołłątajem. Uznawany był za umiarkowanego, faktycznie jednak miał poglądy radykalne. Płynność między radykalizmem a umiarkowaniem, często zależna była od potrzeby chwili, od tego co w danym czasie okazywało się lepsze dla Polski. Rada Narodowa oraz Sądy Kryminalne były w orbicie wpływów radyklanych reformatorów. Różnica między radykalizmem a umiarkowaniem, nie była wcale taka wielka, lecz dotyczyła kwestii kluczowych, np. umiarkowani zostawiliby zapewne monarchię (w jakiejś formie) i nie zrobili tak szybko radyklanej reformy włościańskiej, jaką w planach mieli radykałowie.
Tadeusz Kościuszko jako dyktator wojskowy miał poglądy umiarkowane i w pewnym momencie zaczął hamować reformy, był to człowiek posiadający „legendę”, ale brak mu było zmysłów dowodzenia i zarządzania opierających się na faktach i realiach.

Natomiast jeśli Rewolucja Polska udałaby się i wrogowie zostaliby odparci, prawdopodobnie zniesiono-by władzę królewską, jak i wpływy magnatów przestałby istnieć, wpływy wszelakie od dóbr po urzędy; chociaż ci zasłużeni dostaliby odpowiednie odszkodowania i mieli dalej fragmenty decyzyjności. Upowszechniono-by prawa nabywania i posiadania ziemi. Całkowita wolność i równość dotyczyłaby wszystkich mieszkańców państwa. Chłopi żołnierze zgodnie z ustawą, dostaliby kawałek ziemi przy chałupach. Prawa wyborcze były kwestią otwartą. Decyzyjnym organem byłaby Najwyższa Rada Narodowa i sejm szlachecko-mieszczański, zapewne z izbą włościańską. Wojsko liczyłoby więcej niż 100 tyś. a w razie wojny cały naród byłby powoływany pod broń, co zwielokrotniałoby tę liczbę.
W czasie samej Insurekcji nie było ani czasu ani środków na wdrożenie tak wielkich idei, które zostały tylko na papierze i w głowach „radykałów”, jednak przede wszystkim zabrakło pieniędzy, aby w tak krótkim czasie uruchomić skutecznie owe zmiany. Aby to szybko zrealizować, trzeba było pozyskać liczne fundusze z dóbr królewskich, magnackich, starostw, duchowieństwa itp.

Epitafium.

W 1794 narodziła się Polska Narodowa Demokracja (republikańska), nie zaistniała z powodu przegranej militarnej, jednak już w 1795 roku, reformatorzy kontynuwali działalność na pierwszej emigracji. Jeślibym miał określić Polską Rewolucję, nazwałbym ją - rewolucją ludzi dobrych, ponieważ na tamte lata idee były to prekursorskie i wielkie. W historiografii przyjmuje się nazwę Insurekcji kościuszkowskiej, ja jednak używam głównie nazwy Insurekcja narodowa (ponieważ kościuszkowska była tylko „legenda”). Faktycznie była to Rewolucja, bo tak nazywało ją większość ówcześnie żyjących Polaków. Zatem zarówno Insurekcja narodowa, jak i Rewolucja Polska, są nazwami zamiennymi.

Określiłem ją symbolicznie „pierwszą Narodową Demokracją”, ponieważ Narodowa Demokracja powstała pod koniec XIX wieku z Ligi Narodowej - sto lat po Insurekcji. Jednak pomimo zasadniczej kontynuacji idei, była to już trochę inna forma niż ta najstarsza. Pierwsza w formie „czystej” odrodziła się faktycznie jeszcze tylko raz, w latach 20' XIX w. przed Insurekcją listopadową. Paradoks polegał na tym, że w 1794 roku reformatorzy mieli decyzyjność w Radzie Narodowej (czyli rządzie), ale nie było dostatecznej ilości wojska, aby odeprzeć wrogów, z kolei w 1830-1831 wojsko było, jak i prężna działalności, nie było jednak decyzyjności w rządzie.

Często w kluczowych momentach dziejów na planie drugim znajdują się osoby ważne, decydujące lub decyzyjne. Osobą reprezentujacą te trzy przymiotniki był kanclerz Hugo Kołłątaj.
Podając jeszcze inne, bardzo przełomowe wydarzenia, warto wymienić chociażby tak istotne postacie jak Maurycy Mochnacki (1830) i Ignacy Matuszewski (1943-1946), którzy twórczością-słowem próbowali przejąć decyzyjność podczas wielkich wojen. Na pewno jest to także generał Tadeusz Rozwadowski, jego dowodzenie, plany, rozkazy i decyzje, które przyczyniły się do odparcia bolszewików w 1920; oraz 1917-1919 i Komitet Narodowy Polski, czyli główny organ - Polski Rząd, który zdecydował o uznaniu nowych granic II Rzeczpospolitej w opini międzynarodowej i faktycznej, a który sfinansował dyplomata Maurycy Zamoyski, zastawiając cały majątek oraz udzielając swoich wpływów, aby Komitet mógł funkcjonować. „Legendy” jednak przypadły innym m.in. Kościuszce (1794), Piłsudskiemu (1918 i 1920), czy Adamowi Jerzemu Czartoryskiemu za tzw. Wielką Emigrację, do której sam się przyczynił zaprzepaszczając szanse reform i zwycięstwa w 1831. Koło dziejowe zazwyczaj jest bezwzględne, a prawda zawsze gdzieś pod spodem.

Część X