Ardra.pl

Neoplatonizm Hermesa.


07.04.2022

Dlaczego Platon wielkim uczonym był.

Czym jest Prawda i Dobro – najwyższe dobro? Sokrates nie wiedział, zamilkł, coś mu się zdawało, ale nic nie potrafił wypowiedzieć na ten temat, nie potrafił ująć to w żadne słowa. Zbudziło w nim to jednak uczucie, powodujące chęć wypowiedzenia przenośni, gdyż tylko w przenośniach można wypowiedzieć niewypowiedzialne (Sokrates był mędrcem teoretykiem dyskursywnym, nie miał tzw. wglądów Platona). Dla Platona najwyższym dobrem było odczucie - zebranie wszystkich najlepszych momentów w życiu, w jedno odczucie. W latach młodzieńczych, uwielbienie kierował wobec Dzeusa – ojca bogów i ludzi oraz Panny Ateny, kiedy dorósł odczucie to skierował do najwyższej istoty, którą określił Prawdą, Dobrem. Prawdą nazwał byt i rzeczywistość, czyli całościowy twór widzialny. Artystyczna kreacja, w której zobaczył cały blask wszystkiego co piękne i chwalebne. Użył alegorii. Prawdą ostateczną jest ojciec, o nim powiedzieć nic się nie da, lecz ojciec ma dziecko stworzone na swój kształt – jest to syn. Synem bożym jest Słońce (gwiazda w centrum naszej galaktyki, która utrzymuje cały układ słoneczny, pomimo, iż akurat Platon przyjmował geocentryzm, zgodnie z epoką; Arystarch z Samos pół wieku później w świecie helleńskim przedstawił teorię heliocentryczną). Życie na planecie istnieje dzięki twórczej sile Słońca; synem bożym jest więc Słońce, czyli światło, oświetlające każdego rodzącego się na Ziemi człowieka. Światło, jest przyczyną wszelkiej widzialności, a prawdą pomysłów ludzkich, jest kolor rzeczywistości.

Platon wiedział, że państwo będzie tylko wtedy dobrze zarządzane, gdy na jego czele staną ludzie, którzy znają najwyższą Prawdę, gdyż kto raz ją poznał, już jej nie odstąpi. Dla porównania - poznanie platońskie było o tyle doskonalsze od np. poznania wedyjskiego, gdyż było/jest całościowo odmitologizowane. Europejska kultura, powstała wśród elity, mędrców starożytnych, a szczytem osiągnięcia kultury w ówczesnych czasach była Akademia Platońska (oraz Muzejon Aleksandryjski i Serapejon) i wszystko co z niej wychodziło; ostatnią, znajdującą się w Cesarstwie wschodniorzymskim zamknięto w VI w. przez Justyniana I. Po upadku Cesarstwa zachodniorzymskiego, świat europejski został poznawczo zacofany na parę setek lat, nastąpił upadek nauki, sztuki, gospodarki. W średniowieczu, potem renesansie, po odkryciu - niestety resztek dzieł starożytnych, na uniwersytetach uczono z otwartych antycznych książek, podręczników.

Platon oddawał się licznym rozważaniom dotyczącym natury rzeczywistości (sednem są m.in. dialogi Timajos, Parmenides, Uczta). Uważał, że twórcy, dobrzy poeci tworzą rzeczywistości; rzeczywistości z których, powstają odbicia prawdy (często odbicia w pamięci quasi-prawdziwej rzeczywistości, którą potem inni przyjmują jako rzeczywistość), ostateczna Prawda nie jest osiągalna. Rozważał znaczenie stwórcy, sztuki i naśladownictwa (Państwo, księga 6 i 8). Dobremu poecie/twórcy, temu, który naprawdę zna się na tym co robi, zawsze będzie bardziej zależało na czynie niż na naśladownictwie - według Platona - każdy wielki twórca będzie próbował zostawić po sobie więcej pięknych czynów, a nie jak to nazywał widziadeł (tworów). Bycie np. sławnym, a bycie pożytecznym - według wielkiego myśliciela - to dwie zupełnie różne sprawy, co wyraźnie rozróżnił.

Warto podkreślić, że starożytni pisarze nie liczyli się za specjalnie z niczyimi oczekiwaniami. Co prawda, tworzyli według od dawna istniejących wzorów - przemieniając je, często w retoryczną konwencję, aby dzieło było przydatne, aby coś wniosło. Starożytni nie opracowali zbioru zasad, przepisów, mogących być podstawą teorii literatury. Sofiści zakładali, że doświadczenie człowieka można wykorzystać, jeśli przekaże się je w formie wykładu, zbioru zasad lub w innej formie. Akurat oni, dużo większą wagę przywiązywali do treści niż do stylu. W starożytnych traktatach o charakterze parenetycznym (mającym na celu ukazanie idealnych wzorów postępowania), wszystko musi być zrozumiałe z punku widzenia odbiorcy. Antyczni często chcieli przekonać odbiorcę - tak jak mówca musiał przekonać słuchaczy do swoich racji podczas zgromadzenia np. w sądzie.

Wieszczki, symbole, Heraklit.

Grupa uczonych i twórców rozwijała kulturę helleńską, powiększała także wiedzę dotyczącą poznanie świata i dociekała sensu zasad, które nim sterują. Dla zwykłych Greków, przejawienie się bóstwa w świecie oznaczało zaistnienie czegoś nieprzewidywalnego, czegoś zaskakującego lub czegoś co hipotetycznie nie mogło zaistnieć, powodowało to pewnego rodzaju zadziwienie. Odbierano to jako pewien rodzaj wyjątkowości chwili, z kolei kult i rytuały stały się dziełem performatywnym.
Antyczni chcący rozpoznać znaki lub dowiedzieć się o przyszłości, używali różnych metod predykcyjnych, od dyskursywnych, logicznych, losowych, symbolicznych, mistycznych. Występowało to w większości kultur: Mezopotamii, Egipcie, Rzymie, Grecji itd. Zazwyczaj jedne kultury, przejmowały owe zwyczaje od innych, wcześniejszych, sąsiednich lub wyżej rozwiniętych, jest to temat szeroki.

W świecie helleńskim najsławniejszą wieszczką była kapłanka Apollina - Pytia, wyrocznia delficka. Kapłani starali się czytać symbole, które wypowiadała w ekstatycznym stanie świadomości. Najstarsza wyrocznia znajdowała się zaś w Dodonie, był tam święty gaj, w którym przybysze pytali o swój los Dębu, uważano go za święte drzewo, odpowiedzi uzyskiwano za pośrednictwem wrażliwej i specjalnie predestynowanej do tego kapłanki, będącej w stanie odczytywać znaki, jak szelest wiatru, mowę liści, dźwięk kory, lub inne zjawiska nie mogące być odczytane za pomocą zmysłów. Jeszcze inaczej wieszczyły rzymskie Sybille, z których każda była wyjątkowa, inna i jedyna w swoim rodzaju. Jedną z metod było np. wypisywanie przepowiedni na liściach, i kładzenie ich na progu drzwi, które następnie rozwiewał wiatr, miało to charakter chaotyczny i losowy. W Rzymie, wróżbiarstwo jak np. haruspicja i auspicja były częścią obrzędów państwowych, wykonywali je kapłani, nie było w tym wiele losowości, gdyż zasady tych rytuałów dobrze określono. Rzymianie rozróżniali religijność od zabobonu, byli jednak bardziej związani z owymi czynnościami niż Hellenowie, którzy podchodzili do nich, bardziej sceptycznie.

Wyrocznie greckie posługiwały się symbolami i alegoriami. Aby zrozumieć np. Pytie trzeba było rozszyfrować jej ukryty sens - metasens, gdyż wypowiedzi wyroczni miały charakter symboliczny. Każdy symbol jest znakiem radykalnie otwartym, interpretacje mogły mnożyć się i przenikać, znaczenie można było uchwycić tylko intuicyjnie. Alegoria z kolei, to znak zamknięty, posiada określone znaczenie i jest rozumiana przez ludzi, którzy dysponują odpowiednim zasobem wiedzy (zmieniają się tylko konteksty znaczeń, zgodnie np. z epoką). Wypowiedzi Pytii miały charakter poetycki, posiadały cechy stylistyczne i retoryczne, czego świadectwo zostało zawarte np. w Dziejach Herodota, gdy przepowiadała Krezusowi władcy Lidii w sprawie wojny z Persją (I 53-56), Likurgowi prawodawcy Lacedemońskiemu oraz Lacedemończykom na temat potyczki z Arkadią (I 65-67), jak i Koryntyjczykowi Eetionowi odnośnie potomstwa (V 92). Wieszczki helleńskie dysponowały na poziomie podświadomym pewnym zasobem symboli (wypływającym zapewne z ontologii analogicznej), który przekazywały w sposób różnoraki.

Jednym z pierwszych, wielkich uczonych, posługującym się m.in. alegorią był Heraklit, którego wiele wypowiedzi ma sens ukryty, hermetyczny. Dumny, krnąbrny i gardzący tłumem arystokrata, uważał, że wszyscy ludzie na ziemi trzymają się z dala od prawdy i sprawiedliwości, a robią to z powodu haniebnej niewiedzy - kierują się chciwością. Heraklit doczekał się w czasach antycznych wielu interpretatorów, wszystko jednak miało zaginąć. Twórca, swoje poglądy odnosił do większości dziedzin, miał pisać: O przyrodzie, O teologii, O polityce, O Muzach. Nic się nie dochowało do dzisiejszych czasów, co oczywiście nie jest niczym wyjątkowym, gdyż z tamtych czasów w ogóle nic się prawie nie dochowało do dzisiejszych czasów. Istnieje także hipoteza, że nic nie napisał, jednak jego poglądy zapamiętano. Dla Heraklita, mądrość to poznanie rozumnej myśli, która rządzi wszystkim poprzez wszystko. Wszechświat jest wiecznie powstający i gasnący, a następnie na nowo się odradzający. Świat jest wiecznie żyjącym ogniem, spalającym się, niestworzonym przez żadnego boga, ani człowieka, zapala się według miary i według miary gaśnie. Wszystko to ciągła zmiana. Z jedności przeciwieństw, powstaje najlepsza harmonia. Heraklit, według tradycji odmówić miał samemu władcy perskiemu Dariuszowi I Wielkiemu, chcącemu go przyjąć na własny dwór jako głównego uczonego; lekceważył nawet Ateńczyków, pomimo faktu, że cieszył się u nich ogromną sławą. Prawdopodobnie celem heraklitejskiej metody przekazywania wiedzy było, nie pouczanie, tylko wskazywanie - dawanie inspiracji.

Droga Hermesa.

Poznanie i wiedza, a także jej przekazywanie to motyw przewodni każdej z inkarnacji archetypu Hermesa. Z perspektywy symbolicznej, od wieków Hermes wykorzystywał liczne wcielenia, aby coś wnieść do świata ludzi. Inspirował wynalazki, był bogiem humoru, gier i zabaw, miał w sobie aspekty zarówno boskie, jak i demoniczne, gdyż jedno bez drugiego nie istnieje. Z perspektywy psychologicznej, to syn chaosu, bywał tricksterem, posłańcem, diabłem, demonem, radosnym i wesołym bogiem, a takich było mało. Łączył paradoksy, immanencję z transcendencją, czyli wewnętrzne z zewnętrznym. Hermes często miał charakter paradoksu, inspiracyjny, imaginacyjny i intuicyjny. Posiadał władze magiczne, przepowiadał przyszłość, bywał wizjonerem. Był inspiratorem ekstazy przynoszącym natchnienie, przynosił marzenia senne ludziom. Tchnął ducha w naturę. Patronował również astronomii. Hermes był jednym z dwunastu bogów olimpijskich. W sferze międzyludzkiej był nosicielem pokoju, rozjemcą między walczącymi lub skonfliktowanymi stronami, apostołem sprawiedliwości i prawodawstwa.

Początkowo objawił się w starożytnym Egipcie jako Thot, pisarz bogów, przekazujący ludziom kulture i religie, był bogiem pisma i skrybów, spisywał grzechy innych, był władcą księżyca, świata zmarłych, czasu, strażnikiem kalendarza, słowa, myśli oraz spekulacji teologicznych i filozoficznych. Thot był potężnym czarodziejem i opiekunem innych magów. W świecie hellenistycznym, czyli po podbojach Aleksandra Wielkiego gdy na terenie Egiptu, kultura egipska i grecka złączyły się w jedność, stał się Hermesem Trismegistosem (Trzykroć Wielkim) - wielkim mędrcem, prawodawcą, prorokiem, znawcą wiedzy tajemnej.

W rzymskim przejawieniu jako Merkury lekko się zdegenerował, zajmował się głównie handlem, i jak mawiali Antyczni, bywał dobry z dobrymi i zły ze złymi, kalkulował zyski i straty, był przy tym także wynalazcą muzyki, instrumentu strunowego, stał się więc pierwszym harfiarzem, ale również patronem uczonych i intelektualistów. Pośredniczył między gospodarką i kulturą.

W przejawieniu skandynawskim jako Odyn, był potężnym magiem, wędrowcem, inicjatorem, przenosił wiedzę ze świata ducha do świata człowieka, był poetą, bogiem mądrości; ale także gwałtownym i przebiegłym bogiem wojowników, wprowadzał berserków w szał bitewny, potrafił rozpoznawać ludzkie myśli. Składano mu czasem krwawe ofiary z ludzi; krwawe ofiary, zazwyczaj ze zwierząt, były częścią niektórych politeizmów (Ale nie tylko, ofiara z krwi na poziomie symbolicznym jest także częścią monoteizmów. Od wieków na widok rozlewu krwi ludzie głupieją, dostają stanów diabolicznych, pobudza to w nich niskie instynkty, do dzisiaj homo sapiens lubuje się np. w filmach pełnych przemocy lub galach mordo-bicia, co świadczy o tym, że większości ludzi jest na poziomie zwierząt (drapieżnych) - przejawia bardziej cechy (atawizmy) zwierzęce). Odyn, aby zdobyć wiedzę powiesił się na drzewie Yggdrasil, wyrwał sobie także lewe oko. Skandynawski przejaw, był najmroczniejszym obliczem tego boga. Germanie nazywali go Wotanem, wielkim wojownikiem i lekarzem.

Hermes obdarzał ludzi łatwością w przenikaniu-penetrowaniu praw przyczyny i skutku, związków metapsychicznych, praw metempsychozy jakby to powiedzieli starożytni Orficy. Czasem przypominał ludziom kim byli i kim mogą się stać, lecz nigdy ich do niczego nie zmuszał, musiało to wynikać z ich woli. Hermesowość przejawiała się u ludzi jako otwartością i ciekawości, dzięki wpływom hermesowej ciekawości ludzie penetrowali, a nawet opowiadali się po ciemnej stronie ludzkiej natury. W najbardziej pozytywnym aspekcie, hermesowość przejawiała się nie jako wojowniczość w imię Bogini Matki (w wydaniu np. greckiej Hery), ani w imię boga wojny Aresa – lecz jako człowiek pokoju, łączący aspekty boski, ludzki i demoniczny w jedną całość.

Proklos, ostatni największy.

Proklos był jednym z największych antycznych mędrców, ale nie tylko antycznych, moim zdaniem ogólnie jednym z największych w historii. Był to ostatni wielki neoplatonik. Neoplatonicy byli uczonymi, kontynuatorami wielkich antycznych tradycji; tradycji, których robili syntezy i które rozwijali. Byli to ludzie wykształceni w wielu kierunkach, od nauk matematycznych, logiki, retoryki, sofistyki, filozofii, astronomii, dialektyki po literaturę, do której pisali ogromną ilość komentarzy m.in. do Platona i Arystotelesa. Neoplatonicy znali także misteria orfickie, egipskie, chaldejskie. Zazwyczaj przyjmowali teologie orficką i chaldejską. Często po przejściu odpowiednich nauk, zaczynali zajmować się teurgią, aby osobiście poznać przyczynę wszechrzeczy oraz bogów. Neoplatonicy uważali - za innym wielkim uczonym, Jamblichem z Chalkis, że teurgia przygotowuje myśl do udziału w wizji Dobra i usuwa wszystko, co mogłoby w niej przeszkadzać, może także prowadzić na poziomie symbolicznym do zjednoczenia z bogami, którzy są dawcami dóbr. Uważano także, że ma moc oczyszczania duszy i jest dziedzińcem dla Dobra, bramą do Prawdy lub do Demiurga. Proklos tzw. przyczynę końcową do której wszystko zmierza, poza-dyskursywną, nie-partycypowalną, znajdującą się na czele uniwersum bytów, nazwał za platonikami Tagathonem. Wszystko z niej wychodzi, aby zataczając koło do niej powrócić. Proklos wyznawał metempsychozę, był jednak radyklany w jej pojmowaniu, uważał, że życie to ołowiany ciężar przyczyny i skutku, narodzin i śmierci. Chciał się uwolnić, szczególnie na starość od żądzy duszy ciągnących ją ku ziemi. Na poziomie symbolicznym miał doznawać objawień m.in. Ateny, Hekate. Pisał wiele hymnów do bogów. Szczególna więź, łączyła go z Asklepiosem – bogiem lekarzem, który pomagał ludziom w chorobie, nazywano go Zbawicielem, którego najstarszy ośrodek kultu, znajdował się w Epidauros, skąd rozszedł się do Aten, Smyrny, Pergamonu. Według Proklosa istniały dwie drogi do poznania najwyższego Dobra. Droga negacji (niczym w buddyzmach, czyli poprzez rozpoznanie natury myśli) i droga analogii (która występuje prawdopodobnie nadal, np. w muzyce jako analogii ontologicznej; pomimo, iż występuje, i można ją stwierdzić na poziomie symbolu, nie wydaje się, aby miała jakieś praktycznie zastosowanie). Akademia Platońska była elitarna. Tłum, masy popadały w zabobon, obojętne czy pod szyldem religii tradycyjnych czy później chrześcijaństwa, które je zastąpiło. Chrześcijaństwo m.in. za piękną zasadą mówiącą, że czyniąc drugiemu źle, czyni się źle sobie samemu (szeroko pojęte nastawienie drugiego policzka), nie uwzględniło, że żyjemy w świecie zdegenerowanym; i tą religię tak naprawdę, tworzyli ludzie przez ponad tysiąc lat, to był proces; przez ten czas posiadła w negatywnym odcieniu, naleciałości jahwiczne, starotestamentowe, w których bóstwo jest mściwe, zazdrosne, nietolerancyjne (czego czasami mamy efekty do dzisiaj, w postaci permanentnej negacji tego czego się nie rozumie lub nie chce zrozumieć).
Warto także dodać, że motyw świata jako boskiej kreacji artystycznej występuje tak naprawdę wszędzie, czy jest to neoplatonizm, chrześcijaństwo czy wisznuizm. (Patrząc na dzisiejszy świat, skalę nędzy, wojen, wyzysku, głodu, trzeba jawnie uznać, jest to na ten moment kreacja nieudana, demiurgiczna).

Odnosząc się do mitu w ujęciu ontologicznym, w szerokiej perspektywie, ukazuje on losy, działania - ludzi, bogów, półbogów, herosów w kontekście kosmologicznym i kosmogenicznym; ukazuje skutki jakie wynikają z działań oraz przyczyny stojące u ich początku. Mit jest wydarzeniem lub sekwencją wydarzeń na metapoziomie o wielce symbolicznym znaczeniu, które rezonują na poziom zmysłowy i intelektualny. Za przykład podam chociażby hermetyczny mit o początku życia na ziemi (Corpus Hermeticum), przedstawiony w sposób symboliczny np. przez wybitnego polskiego filologa klasycznego Tadeusza Zielińskiego, w książce pt. Hermes Trzykroć Wielki.

Hermes w ekstazie spowodowanej zatopieniem się w tajnikach wszechświata dostał objawienia Poimandresa, który to, przedstawił mu proces kosmogonii i antropogonii. Pierwszy Rozum był światłem, „człowiek” (jako byt doskonały) zapatrzył się w działalność Demiurga, następnie zapragnął sam być twórcą i dostąpił takiej możliwości. „Człowiek” znalazłszy się w sferze Demiurga (Demiurg, Rozum, Słonce centralne, posiadający władzę nad najwyższym żywiołem - ogniem.), żeby zyskać nad nią sławę, władzę - chciał dostąpić tej sfery, co zostało mu pozwolone. Patrzył na dzieło bogów planetarnych, którzy pokochali go i ustąpili mu po trochu swojego jestestwa. Bogowie planetarni udzieli „człowiekowi” swoich cząstek. Następnie „człowiek” dostąpił mocy artysty, ukazującej się w przyrodzie, która również go pokochała oraz udzieliła i znalazła w nim swoje odbicie, ogarnęła go i złączyła się z nim. W przeciwieństwie do wszystkich innych istot ziemskich, człowiek stał się istotą dwoistą, śmiertelną ciałem (z przyrody) i nieśmiertelną swoją istnością.

Lato 363 r. n.e., dolina Maranga, północno-wschodni brzeg rzeki Tygrys, Imperium perskie.

Jedna z bitew zakończyła się, ostatni neoplatonik na tronie cesarskim umierał od śmiertelnej, szeroko otwartej rany i krwi z niej uciekającej, w obecności lekarza Oribasa oraz filozofów Priskusa i Maksymusa z Efezu. Pogodzony z losem, bez lęku, zrobił rachunek sumienia twierdząc, iż czynił co mógł, aby naprawić państwo, kierował się przede wszystkim korzyścią poddanych, i nikomu źle nie uczynił, burze zsyłane przez los przywykł deptać, a było ich wiele. W chwilę później, oddał swoje ciało naturze, łącząc się z niebem i gwiazdami. Nie wskazał następcy, aby pochopnej decyzji nie podjąć, zostawił to wojsku. Szanse na uzdrowienie Cesarstwa Rzymskiego upadły, namiestnikami prowincji byli zazwyczaj ludzie, których poeta Juwenalis, trzy wieki wcześniej, określił mianem złodziei. Julian był ostatnią szansą na odmianę tej postaci rzeczy - zaczął uzdrawiać gospodarkę, śmierć w perskiej wyprawie, wszystko zaprzepaściła, a sama wyprawa była konieczna, ponieważ Persowie ujarzmiwszy orężem wszystkie ziemie plemion sąsiednich, zaczęli terytorium rzymskie napadać, ich władcy zaś pełni pychy, siebie kazali nazywać braćmi Słońca i Księżyca. Julian miał raz na zawsze Imperium Persów podporządkować - zrobić to tak skutecznie, jak odnawiał udręczone Imperium Rzymskie, podczas swoich krótkich, niespełna dwuletnich rządów.

Wiadomość o śmierć władcy rozeszła się po manipułach, zapanowało zdumienie, smutek i odczucie końca, byli też tacy, którzy się radowali, wiedzieli, że to definitywny koniec kampanii, jednak byli oni nieliczni. W kilka dni wcześniej, pojawiły się komety na dziennym niebie, o których naturze, wielu badaczy przyrody, miało różne zdanie; jednak od dawien dawna uważano, że komety zwiastują różne nieszczęścia, czy to wojny domowe, czy śmierci władców, jak Augusta czy Konstantyna. Rozpryskujące się ognie, splecione niczym warkocz, zadziwiały.

Spieczona pustynia, wysoko unoszący się kurz zakrywający oczy, nieznośny upał zabierający całą energię ciału - Cesarz nie żyje – rozszedł się krzyk po legionistach. Usłyszał go wtem Agis, Grek, dowódca tylnej straży władcy, neoplatonik, wtajemniczony w misteria chaldejskie żołnierz. Była to wiadomość druzgocąca - jakby na żywe oczy ujrzeć śmierć w boju najlepszego przyjaciela. Nastąpiła w nim nagła świadomość końca Rzymu, spotęgowane odczucie końca, końca nadziei, gdyż Julian był ostatnią osobą, będącą w stanie uratować i odnowić państwo. Grek zamarł na chwilę i patrzył pustym wzorkiem w przestrzeń, myśl zsunęła dłoń w dół, na wysokość pasa, spatha – miecz, był na miejscu, lecz myśli już gdzie indziej; na spalonej słońcem, od perskiej pustyni twarzy, zaczęła rysować się przeszłość – przypomniał mu się w tym momencie, nie wiedzieć czemu, pewien aleksandryjczyk, wielki uczony, dawny nauczyciel z Akademii, Egipcjanin Heliodoros, człowiek, którego słuchano, uważano za wielkiego teurga i mędrca. Zapytany kiedyś przez uczniów - jak uzyskać nieśmiertelność? Podstarzały orfik odrzekł – bogowie przetrwali bo ukryli się w pieśniach, tak samo wielki teurg w pieśniach potrafi ukryć swoją tożsamość, aby duch jego ponownie gdzieś zamieszkawszy, odtworzyć ją z pieśni potrafił. W tamtych czasach, niezachwiany autorytet posiadał Homer, twórca bogów, nie był on jednak teurgiem. W pamięci żołnierza, na środku doliny perskiej, rysował się Egipcjanin o wielkim autorytecie z lat młodzieńczych mu znany. Ale przecież on zniknął - przypomniał sobie? Jak zniknął? Po dwudziestu, może trzydziestu latach, uczony zapragnął ożenić się z dużo młodszą kobietą, kobietą w której wieku rodzicielki był on sam. Starsza, zacna, mądra kobieta szybko zorientowała się, jakie zamiary ma adorator. Chciała dla córki Attysa, Apolla, a nie dużo starszego, co prawda znanego i szanowanego, ale jak sama sądziła lubieżnika. W jakiś sposób został odprawiony - po czym widziano go, gdy nagle opuszcza miasto, i już nigdy się nie pojawił. Agis na środku pustkowia, przypomniał sobie odczucie straty nauczyciela, z którego wiedzy tyle skorzystał, odczucie tożsame ze stratą Cesarza. Smutek, niedostatek - uniesiona myślą ręka otarła oczy z pustynnego piachu, i znowu był w perskiej dolinie – Cesarz umarł, krzyk nadal się rozchodził – i Rzym bezpowrotnie umarł – pomyślał. Było to pewne, jak zajście Słońca za wieczorny horyzont. Dzień jeszcze wcześniej, myślano, że po powrocie, władca zajmie się ustabilizowaniem sytuacji wewnętrznej, teraz już wszystko skończone. Zmęczenie i niewygojone rany dawały się Grekowi we znaki. Psia Gwiazda wzeszła, więc wody będą wzbierały, wiedział, że rzekę spróbują przekraczać dopiero za kilka dni. Wielkie plany dotyczące Imperium odeszły w niepamięć, myśl ta dręczyła – uwagę skupił jednak tylko na powrocie… - Cesarz umarł, Mars Ultor się od nas odwrócił – dźwięk powoli się oddalał…