Ardra.pl

O naturze bogów.


06.10.2021

Tytuł tekstu nawiązuje do dzieła jednego z najwybitniejszych pisarzy w historii - Marka Tulliusza Cycerona; Cycero to w pewnym sensie Rzym; Cycero to kultura rzymska; Cycero to res publica; Cycero to wpływ na twórców późniejszej kultury europejskiej; eklektyczny probabilizm i klarowność logicznego wywodu, a także styl jaki uskuteczniał, wywarły ogromny wpływ na twórców w następnych stuleciach, do dziś zachwyca - O Naturze bogów, Tuskulanki czy Konsolacja to klasyki logiki - będące tylko małą część jego twórczości, zaś cycerońskie podejście do religijności było wcieleniem świetności tradycji rzymskiej. Cyceron był racjonalnym augurem, obywatelem, najznamienitszym Rzymianinem; wraz ze śmiercią Cycerona zakończyła się republika; następnie wraz z rozciągnięciem Mnemozyny do V w. z Klio wyłonił się Proklos oraz koniec Cesarstwa Rzymskiego - kres kultury antycznej; epistemologia, którą uskuteczniał ów neoplatonik, którą opracował - to zejście z poziomu wiedzy (filozofii, logiki, literatury, nauk matematycznych) do poziomu tajemnicy (mitu, teurgii, wiary), z perspektywy teologicznej jedyna odpowiednia droga. Zestawienie Cycerona i Proklosa, jest kolażem dwóch paradygmatów, dwóch sposobów pojmowania rzeczywistości – rzymskiego i greckiego (odnosi się to - do kultury elitarnej). Jednak, trzeba pamiętać, że to Grecy tworzyli naukę i wiedzę, Rzymianie byli kopistami w tych dziedzinach.

W wiekach następnych, myśli społeczno, religijno, polityczno, filozoficzne miały za trzon, dwie drogi; drogę Arystotelesa i drogę Platona; świat oświeceniowy poszedł drogą Arystotelesa (i idzie w stronę technokracji), czerpiąc, podobnie z resztą jak średniowiecze z dorobku Antycznych. W czasach oświecenia nastąpił rozłam między religią a filozofią. Zazwyczaj filozofowie oświeceniowi sami na siebie zastawiali pułapki; stali się myślowymi eunuchami, odcinając się od metafizyki; z kolei religia przekształciła się w ślepy dogmatyzm. Rewolucja przemysłowa nabrała na tempie w XIX wieku, wraz z nią wyłoniła się nauka jako coś praktycznego, na szeroką skalę; nie tylko coś elitarnego – efekty nauki stały się namacalne dla większości ludzi – jednak nauka nie rozwiązała kluczowych problemów ludzkości, nie zaspokoiła witkacowskiego niepokoju metafizycznego, dlatego wraz z przyspieszeniem naukowym, wielkie religie nadal istnieją i mają się dobrze - ponieważ człowiek jest śmiertelny.

Ludzie - tak jak i byli, tak i nadal są - bio-robotami; bio-robotami w znacznej większości powtarzającymi wdrukowane schematy. Czy roboty mogą wierzyć? Roboty wyznają tylko schematy, szyldy, w-druki i formułki. Jeśli bio-robot – człowiek, chciałby stworzyć robota mechanicznego AI - sztuczną inteligencję, która zacznie przypominać człowieka, trzeba ją tak skonstruować, aby uwierzyła; tylko czy robot, może wierzyć? (Oczywiście to zapewne bardzo odległa futurystyka). Czy robot może zdać sobie sprawę ze swojego istnienia i wytworzyć wiarę? Bio-robot człowiek z perspektywy globalnej stał się dogmatykiem u-punktowionych szyldów.

Świat grecko-rzymski (świat egipski pomijam) przyniósł alfabetyzację – czyli komunikaty - dzisiaj jest ich pełno, służą ścisłej, ciągłej i intensywnej komunikacji; jednak w 99% są bezwartościowe - jeśli chodzi o ich ontologiczne znaczenie - to gołe mapy, informacje, dezinformacje i sterty bezużytecznych wskaźników (uwago-lepów). Kiedyś dawno temu, człowiek był sam w obliczu natury. W Grecji (polis – to co publiczne, to co wspólne) i Rzymie (res publica, rzecz pospolita) istniał wysoki poziom z-alfabetyzowania, były to jednak społeczeństwa nie posiadające druku (pomijając papirusy); w społeczeństwach nie posiadających druku, ważne komunikaty obwieszczało się w miejscach publicznych, istniało również, pełno napisów wyrytych na kamieniach - inskrypcji. Umiejętność czytania i pisania nie była wyznacznikiem statusu społecznego, uważano, że dzieci powinny się uczyć pisać i czytać – aby w przyszłości stać się odbiorcami komunikatów; wysoki poziom z-alfabetyzowania nadał sens napisom w miejscach publicznych. Od IV wieku liczba inskrypcji zmalała, wzrósł poziom analfabetyzmu, następnie w średniowieczu umiejętność czytania i pisania była już czymś elitarnym; dzisiaj, z kolei, mamy natłoki informacji powodujący ciągłe pobudzenie. Ludzi gatunku homo sapiens, na planecie jest niecałe 8 miliardów – osób, jest bardzo mało.

Czy w odległej przyszłości gdy technika dokona skoku milowego (bardzo odległej) - jeśli AI zaczęło-by zawierać w sobie np. dwa oddzielne procesory – jeden zacząłby-być świadomy drugiego, czy AI zaczęłoby wtedy wierzyć? Jakimi wartościami obliczeniowymi musiały-by się charakteryzować te procesory. Jeden zacząłby obserwować drugi, i w jakiś sposób, być tego świadomy, wytworzył-by ekwiwalent quasi-duszy. Człowiek zawsze będzie wierzył w różne byty i konstrukcje, bo sam jest bytem potrafiącym wyjść myślą poza siebie. Odwiecznym problem związanym z podstawą „istnienia”, którego prawdopodobnie ludzkość nigdy nie rozwiąże, jest to - czy JA/ego jest tylko częścią tła/częścią narracji; czy „Ja” to tylko narracja tła, czy może coś więcej, i kiedy zaczyna być tym czymś więcej.

Krasiński i bożkowie giełdy.

Zygmunt Krasiński przez niektórych filologów, zupełnie słusznie określony postacią nieodkrytą - wizjoner, profeta, pisarz, poeta, patriota, najwybitniejszy polski epistolograf, hrabia milioner, który utrzymywał bardzo wielu polskich twórców emigracyjnych począwszy od Mickiewicza wraz z rodziną, przez Norwida po Bronisława Trentowskiego; oraz wspomagał bardzo dużą liczbę osób nieznanych dziś; znajomy cesarza Napoleona III; syn napoleońskiego generała Wincentego Krasińskiego, szwoleżera, jednego z najbliższych współpracowników Napoleona Bonaparte, następnie wiernego poddanego cara. Bonaparte był ojcem chrzestnym Zygmunta.

Nie-boską komedię napisał w trzy tygodnie - od razu po tym, jak sześć tygodni przeleżał na kuracji w klinice wiedeńskiej; leżąc w zupełnej ciemni, głową w dół, bez dojścia światła (jedzenie itd. donoszono) w pokoju obitym aksamitem - w taki sposób leczono wtedy chorobę oczu – nadciśnieniowe odklejanie się siatkówki oka. Twórczość Krasińskiego, jak - O Trójcy w Bogu i Trójcy w człowieku, Przedświt czy Psalmy Przyszłości – są tekstami hermetycznymi. Krasiński pisał także teksty polityczne oraz około 5-9 listów dziennie. Twórczość jego, jest powiązana chociażby z myślą August Cieszkowskiego – ich konserwatywne, pragmatyczne zapatrywanie na wizję Polski stanowi inny odcień epoki polskiego romantyzmu.

Po upadku świata feudalnego, wraz z rewolucjami oraz przemocą z nimi związaną, nastał kapitalizm. Giełda stanęła na samej górze zasad kapitalizmu - giełda owładnęła światem okrywając go swoimi odnogami, mackami - powstało ziemskie piekiełko – świat - jak uważał Krasiński, stał się giełdą bez boga. Nastał kult pieniądza, a kapłanami są bankierzy i kupcy. Królowie giełd siedzą na tronie świata i przyjmują pielgrzymki dawnych świata panów – rewolucjonistów, książąt, prezydentów, polityków różnego rodzaju zarządców itp. dobijając z nimi targu – (np. Jaruzelski/Geremek u Sorosa i Rockefellera w połowie lat 80'). Rewolucje zdarzają się tylko wtedy, kiedy opłacają się kupcom i innym bankierom. Krasiński był profetą, przewidział jako pierwszy m.in. iż największa rewolucja - nie wyjdzie z przemysłowej, zindustrializowanej Anglii (jak uważał Marks), tylko z prymitywnej Rosji, na większości terenu zacofanej, widział w niej ogromne zagrożenie dla Polski. Obrońcami interesów giełd są zbiurokratyzowane państwa-molochy. Państwa nie są rządzone dla dobra wspólnego – twierdził Krasiński - tylko dla dobra królów giełd, dla ich interesu. Na giełdach handluje się wszystkim: ludźmi, zdrowiem, relikwiami, chwałą, zdradą, zasadami. Kupcy są panami i sędziami ziemskiego piekiełka, ustalają ceny na całym świecie – wzniecają zamieszki, wojny, głód i choroby. Tym, czym było papiestwo kiedyś w średniowieczu, dziś jest pieniądz i giełda; pieniądz posiada najwyższy autorytet religijny; on włada światem i ludźmi, ustanawia wszelakie hierarchie. Ludzie są absolutnie zależni od pieniądza, który daje obietnice ziemskiego raju – przekroczenia granic ludzkiej egzystencji, pieniądz daje siłę – jest to fałszywe słońce, pieniądz stworzył swój świat.

Krasiński, czyściec - określa metaforą świata lunarnego – świat pośmiertny określa światem księżycowym – będącym odwrotnością świata ziemskiego – słonecznego; słońce oświetla wszystko, ale nie oświetla ludzi – będących wpół tylko, żyjącymi istotami. Dla Krasińskiego stan - czyśćcowy księżycowy, pośredni - wiedze - albo z jednego życia ku powrotnemu życiu ziemskiemu albo ku wiecznemu. Rozróżnił także ciało, dusze i ducha oraz stwierdził, że ciało/osobnik umiera, lecz duch przyobleka kolejne dusze. Polscy XIX wieczni twórcy wyznawali metempsychozę (wielu poczynając od Józefa Hoene-Wrońskiego po Juliusza Słowackiego etc.). Twórczość Krasińskiego, jak wcześniej wspomniałem, powiązana jest z twórczością Augusta Cieszkowskiego - będącym jego przyjacielem. Podobnym nurtem szedł także Bronisław Trentowski, uważając, że Polacy nie mogą bezmyślnie kopiować cudzych wzorców, tylko muszą opracować swoje własne, od podstaw.

Krasiński twierdził, że olbrzym-kat kusi Polskę, aby wyrzekła się przeszłości i przyszłości ojczyzny w zamian za jadło i napój. Hrabia uważał, iż symbolicznie Polska jest córką Boga, siostrą Chrystusa.

Krasiński dygresja; paszkwile z czasów komunizmu, frankiści, Polska, Rosja, praca u podstaw i polityka.

W tym miejscu, trzeba wyjaśnić parę spraw. Niektórzy badacze z myśli marksistowskiej, zaczęli przypisywać Krasińskiemu zalążek antysemityzmu co jest ogromnym absurdem.

Negacja polskiej myśli polityczno-społeczno-kulturowej, pojawiła się wraz z epoką stalinizmu i tam ma swoje ciągle tętniące źródło. Jeśli chodzi o twórczość Zygmunta Krasińskiego, uskuteczniała to np. Maria Janion, badaczka literatury XIX wiecznej. Nasuwa się pytanie, dlaczego wymyśliła takie teorie, dlaczego ta negacja? Czy z powodu niewiedzy? Czy z powodu złej woli? Odpowiedź jest następująca – wielu badaczy z nurtu marksistowskiego, weszło do polskiej nauki w roku 1948 (w ciężkim stalinizmie) planowano wtedy doszczętnie zniszczyć polską kadrę naukową, zastąpić ją swoją komunistyczną, wykluczono z wielu dziedzin - resztek wybitnych polskich przedwojennych naukowców. Były to smutne czasy kiedy to - towarzysz Leszek Kołakowski wymachiwał palcem i groził prof. Tatarkiewiczowi, a towarzysz Zygmunt Bauman szkolił analfabetów w KBW, robiąc z nich wyznawców Stalina - po czym kilka lat później, rozpoczął wypisywać michałki w 70 książkach – które, każdy kto się naprawdę przyjrzy tej twórczości, zda sobie sprawę, że wiele nie wnosi, można-by spokojnie w jedną książkę to skrócić.

Komuniści w Polsce Ludowej, którą stworzyli - mieli wewnętrzny kompleks innego - ponieważ panowała tam toksyczna atmosfera nienawiści i ciągłego strachu między frakcjami rządzącymi PRLem (były to frakcje chamokomuny i żydokomuny według definicji Adama Michnika); w każdym momencie mógł nastąpić donos. Komunizm opierał się na donosach, po których często uśmiercano ludzi – dlatego tak łatwo także komuniści wewnątrz swoich struktur, wyrobili sobie kompleks innego – byli tożsami z komunizmem, a jednak inni - bo w każdym momencie pod wpływem donosu kolegi mogli zostać np. wyrzuceni przez okno lub wsadzeni do katowni, co z resztą sami namiętnie uskuteczniali. Byli obarczeni kompleksem innego oraz ciężkim syndrom sztokholmskim - Stalin mordował komunistów, swoich podwładnych (opozycyjnych komunistów) a oni mimo wszystko, lgnęli do niego w amoku. Od 1945 roku na masową skalę fałszowano naukę i historię Polski związaną z II wojną światową i międzywojniem. Właśnie w tych klimatach Maria Janion rozpoczęła swoją naukową działalność, z resztą z nadania zaciekłego komunisty PPRowca, anty-polaka, stalinisty i propagandzisty - Stefana Żółkiewskiego. Dlatego, dziwić nie może ich negacja kultury polskiej. Skoro nadal są uskuteczniane te motywy - musi to być przedstawiane, skąd, co się bierze.

Efektem finalnym (dzisiaj) fantazji twórców post-marksistowskich są chociażby takie prace jak Prześniona rewolucja A. Ledera, czy też inna, szeroko-pojęta twórczość związana z tzw. pedagogiką wstydu. Ludzie tworzący takie prace (fantazje) wywodzą się w większości ze środowisk komunistycznych – często jeszcze przedwojennych polskojęzycznych komunistów. Nie jest przyjemnością wypisywanie tego, jednak podlega to wyjaśnieniom, gdyż ludzie czytając takie prace dzisiaj, nie rozróżniają już rzeczy wartościowych od nie-wartościowych; np. A. Leder i podobni twórcy z tego kręgu całkowicie wyprali ze świadomości fakt, istnienia żydokomuny i tego co robiła ta frakcja po 1944 roku (oraz wcześniej 17.09.1939-06.1941) (dlaczego to się stało – wyparcie - to już inna historia) ale skoro m.in. lekarz psychiatra, filozof tworzący historyczne teorie wypiera fakty, nie znaczy to nic dobrego. Ludzie tego typu nazywają np. walki NKWD i KBW z Brygadami Wileńskimi – wojną domową – to jest poziom tej „logiki”, która ciągle jest przez nich uskuteczniana, działają jakby podświadomie na przekór Polsce, ponieważ od pokoleń nie mieli z krajem nad Wisłą zasadniczo nic wspólnego - od trzech pokoleń - Polska miała być Krajem Rad – i ten motyw jest przez nich powielany nadal. Paszkiwli typu Gross/Grabowski/Michnik/Cichy nawet nie będę komentował, ponieważ są poniżej jakiegokolwiek poziomu godności – ale tak jak mówiłem, nie może to dziwić, dla nich cokolwiek związanego z Polską, jest alergią, tak samo jak dla polskojęzycznych komunistów, przedwojennych i powojennych – jednak przy rozróżnianiu tej „twórczości” trzeba wiedzieć/rozróżniać, czy ma się do czynienia z kimś - kto nie wie co czyni czy z fantastą, czy ze zwykłym konfabulantem. Kuriozum jest przypisywanie Polsce takich rzeczy jak, holokaust czy np. operacja Hiacynt (towarzysza Kiszczaka najwyższego oficera sowieckiej Informacji Wojskowej w PRL, jednego z bardziej bezwzględnych od 1944 (obok KBW) organów ZSRR na terenie Polski Ludowej) oraz pogrom w Kielcach zorganizowany przez UB/KBW (ale to już inna historia).

Wracając do Krasińskiego…

Krasiński w XIX wieku widział najzwyczajniej pewne zależności i czasem je opisywał, widział, które narody czczą pieniądz, pobierają lichwę etc. np. po powstaniu listopadowym wielu Polaków straciło wszystko co posiadało - zostali objęci banicją, zsyłkami i utratą mienia (konfiskata kilku tysięcy majątków), następnie carat wyprzedawał za bezcen ich dobytek, każdy chyba zdaje sobie sprawę, kto to powykupywał za bezcen. Krasiński zauważył także fenomen tzw. frankistów – nazwał ich przechrztami; frankistów od sekty Jakuba Franka, kupca, który naczytał się prawdopodobnie Zohar i Sefer Jecira oraz obwołał się mesjaszem, synem boga, a później bogiem wcielonym, popadł w konflikt z talmudystami. Były to czasy saskie, czasy rozkładu I RP (jedyne takie w historii), władcą był August III Sas (za króla sasa jedz, pij i popuszczaj pasa), pozwolił im (frankistą) dokonać chrztu (pozorowanego) – pozory asymilacji, ponieważ nie mogli się realizować w obrębie wyznania doktryny żydowskiej ortodoksyjnej. Sekty „mesjaszy” Jakuba Franka i wcześniej Sabataja Cwi - frankiści i sabataiści, żyjąc w obrębie różnych narodów, odgrywali pozory asymilacji - pozostając frankistami i sabataistami, działali na korzyść swoją własną, często mamiąc, dlatego też ongiś wielu uważało ich za pozorantów. Krasiński był człowiekiem bardzo zamożnym i patriotą, jeździł dużo po Europie widział co wyczyniają na tzw. „salonach” te środowiska oraz znał ich przeszłość. (Kim faktycznie był Jakub Frank - megaloman, hochsztapler oraz m.in. jak wypowiadał sie na temat swojej działalności i stosunku do Polski, warto zajrzeć do - Aleksander Kraushar, Frank i frankiści polscy, 1726-1816: monografia historyczna osnuta na źródłach archiwalnych i rękopiśmiennych, Kraków 1895 - wyczerpująca monografia naukowa dotycząca sekty Franka; na polona.pl jak większość starszego piśmiennictwa).

W XIX wieku w Polsce, ze względu na chęć wolności, panował zapał rewolucyjny (powstaniowy) - Polska jak prochownia, gdzie iskra może wysadzić cały skład – było to jednak naiwne oraz prowadzące do ogromnych szkód; idee polskich powstań XIX wiecznych – to trzeba przyznać - z perspektywy geopolitycznej były tragiczne (chociaż Powstanie listopadowe, czyli regularna wojna polsko-rosyjska, było ogromną zaprzepaszczoną szansą), nie odniesiono żadnych korzyści politycznych, a zostały okupione ogromnymi stratami, których już się nie dało cofnąć. Polska straciła niepodległość pod koniec XVIII wieku, w czasach napoleońskich była szansa na silne państwo, lecz Bonaparte finalnie przegrał; w latach następnych Polacy wykonali wiele pracy u podstaw - na terenie tzw. Królestwa Kongresowego żyło się dużo lepiej niż na terenie Rosji - były Uniwersytety w Warszawie i Wilnie, Liceum Krzemienieckie. Polacy stanowili kadrę rosyjskich uniwersytetów, polscy ekonomiści, inżynierowi także wiedli prym; polscy studenci stanowili o ponad połowie z ilości uczniów szkół wyższych - od Petersburga po Charków; być może Rosja byłaby wchłonięta oddolnie, kulturowo – powstania przekreśliły tę możliwość, nigdy nie odnosząc żadnych celów – tylko szkody, zsyłki, zamknięcia szkół, represje.

Na Wielkiej Emigracji było kilka stronnictw i wszystkie pokłócone – wyzywające się od masonów, jezuitów, szpiegów; jednak trafne są słynne słowa Adama Jerzego Czartoryskiego - W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie. Chociaż sam Czartoryski jako nieudolny premier rządu, podczas Powstania listopadowego, zaliczył się do moskiewskich sług. Finalnie po okresie Wielkiej Wojny, Polska uzyskała niepodległość; Rosja, od tego okresu, pogrążyła się w ciemnościach. Rosja obecnie, jest spowita putinizmem. Krasiński o Rosjanach (czy bardziej Moskalach) w liście (memoriale) do Napoleona III, pisał następująco (mało z tego się zmieniło, jeśli chodzi o politykę):

Rosja jest wytworem i zbiorem pierwiastków naj-bardziej złowrogich i najbardziej rozkładowych, jakie są w historii. Zepsucie, wyrafinowane ostatnich czasów Bizancjum, przeszło w jej kościół i w jej dyplomację. Srogość nieubłagana a zimna chanów mon­golskich stała się sprężyną jej administracji. Urzą­dzenia gminne pierwotnych Słowian przechowały się u jej ludu. Rosja jest wielkim komunizmem, rządzonym przez władzę zarazem wojskową i teokratyczną; ta władza zaś, równa terrorowi z roku 1793 w okropności, jest od niego nierównie wyższą w swojej organizacji i w swojej zdolności trwania. Danton, Marat, Robespierre to figury blade, jeżeli się je postawi obok rewolucjonistów takich, jak Iwan Groźny, jak Piotr Wielki, jak Mikołaj I. Sami tylko cesarze rzymscy, władcy motłochu, stojącego na granicy socjalizmu, mogliby godnie znieść to porównanie. Rosjanie to istoty najnieszczęśliwsze na świecie, a przez to i najprzewrotniejsze; bo nadmiar nieszczę­ścia podnosi tylko wielkie dusze, ale ogół ludzi zawsze w końcu ogłupia. Rosjanie to są potępieńcy tego świata i jak potępieńcy, mają tylko jedną pociechę, swoją pychę. W skrytości serca oni sobie przyznają swoją głęboką degradację; ale nie mają ani dość rozumu, ani dość godności ludzkiej, żeby jej położyć koniec. Wolą wynosić ją do rzędu jakiegoś ideału niewolnictwa, a roszczą sobie i marzą, że prędzej czy później cały świat będzie poddany tej niewoli tak, jak oni. Stąd ten u nich namiętny popęd podbojów; on jeden pozwala im zapominać o własnych mękach, bo im daje nadzieję ucisku i cierpienia drugich.

Myśl polityczno-społeczna związana z Zygmuntem Krasińskim, Augustem Cieszkowskim, C.K. Norwidem – to najbardziej progresywna myśl polska doby romantyzmu. Trzeba przypomnieć, że w XIX wieku Cieszkowski zakładał szkółki ludowe (każdy chłop musiał być piśmienny) oraz prowadził szeroką działalność związaną z poprawą życia na wsi. Wcześniej w średniowieczu były szkoły parafialne gdzie promowano najzdolniejszych, w czasie renesansu największa ilość studentów w Polsce była pochodzenia chłopskiego. Krasiński uważał, że szlachectwo powinno być tylko nadawane za zasługi i nie-dziedziczne; w tamtym czasie 11-13% społeczeństwa to była szlachta - jasne jest i oczywiste, że narodowi, zawsze przewodzi te 8-10% ludzi, nawet mniej. Z Elit (z końca XIX wieku), które stworzyły Polskę niepodległą w 1918 roku, wyłoniło się najlepsze jak dotąd pokolenie Polaków, urodzone na początku XX wieku, pokolenie, które przepadło przez stalinizm i hitleryzm, mało kto zdaje sobie sprawę, ale licealista z czasów XIX wieku i międzywojnia, był zazwyczaj na wyższym poziomie jeśli chodzi wiedzę, niż dzisiejszy magister.

Kościół katolicki, Rzym i Egipt.

Chrześcijaństwo narodziło się w Egipcie; rzymski-katolicyzm jako jedna z odmian chrześcijaństwa ma swoje centrum w Rzymie, ponieważ Kościół katolicki łączy z Rzymem - mitologia piotrowa; piotrowe logoi jest tak mocne, ponieważ imperialna władza Rzymu nad światem była długa i trwała. Rzym jest nośnikiem katolickiej tradycji – nie jest to negatywne, ani pozytywne – po prostu jest, jednak docelowe chrześcijaństwo pochodzi z Egiptu, z pustyni Egiptu gdzie się narodziło w najczystszej formie wśród Ojców pustyni.

Kiedyś w Egipcie – w czasach przed-chrześcijańskich kapłani byli osobami bardzo wykształconymi; kapłani uczyli swych następców dwóch rodzajów pism - świętego i zwyczajnego, specjalną wagę przykładali do geometrii i arytmetyki, byli także wyszkolonymi medykami, znali i spisywali historię, kapłan był synonimem wiedzy i tą wiedzę przekazywał następnym pokoleniom. Wiedzy z zakresu wielu dziedzin. Dzisiaj kapłan w Kościele katolickim to neptek, bez podstawowego zakresu wiedzy – w tą stronę poszedł KK i zaistniały w nim skrajne wypaczenia, dzisiaj w XXI wieku już nietolerowane. Kiedyś w starożytności kapłani posiadali tak dużą wiedzę, że zaczęli ją wykorzystywać do swoich celów - ludzie, populacja nie była oświecana; z kolei dziś, kapłan katolicki to często papuga mantrująca wyuczone szyldy, bez większego zastanowienia nad czymkolwiek – odpustowy polski katolicyzm. Kościół zamiast z poziomu wiedzy schodzić do poziomu tajemnicy, to utknął na poziomie uzurpacji prawdy i nie-wiedzy. Można wyobrazić sobie świat alternatywny, w którym zamiast religii w polskich szkołach jest religioznawstwo i filozofia, i kapłan katolicki uczy np. filozofii greckiej, wiedzy o kulturach dalekowschodnich, filozofii nowożytnej i poważnej egzegezy pism chrześcijańskich itd. Obecny kościół katolicki bardziej przypomina faryzeuszy i kupców (skrajnie bezrefleksyjnych), których Jezus wygonił ze świątyni. Wypadałoby, aby kościół wrócił na pustynię, gdzie w piaskach Egiptu oczyści swoje imię, czyli tam gdzie ojcowie pustyni okiełznali Erynie. Jezus jako pasterz owiec jest odpowiedniejszy, niż jako osoba przybita do krzyża. Wtedy przyczynił-by się do powstania Polaka 2.0 – nowej wersji Polaka. Potrzebny jest rozdział kościoła i państwa, zwiększenie poziomu edukacji (razy kilka) wśród kleru i celibat tylko dobrowolny – te trzy rzeczy.