Ardra.pl

Mitologia Pamięci Część II: Tkanka tworzącej się rzeczywistości.


08.04.2021

Część I

Tkanka tworzącej się rzeczywistości, zarys teorii prognostyki - ekonomia i natura.

Analiza mechanizmów działających na rynkach finansowych, daje podstawy do podjęcia tematu związanego z szeroko pojętą teorią prognostyki oraz możliwością wpływu na przyszłe wydarzenia. Zachowania, które decydują o kształcie wykresów wynikają z ludzkich obserwacji; obserwacji, które masa-tłum podejmuje, aby osiągnąć wyznaczony cel. Na tłum składają się miliony pojedynczych trybików, jak i większe korporacje, firmy - podejmujące określone inwestycje, celem osiągnięcia wyznaczonych korzyści. Rynek jest w pewnym sensie przeciąganiem liny. To jakie decyzje w danym momencie podejmuje określony trybik X (czyli np. osoba fizyczna bądź korporacja, firma a nawet państwo) bazuje na danych widzialnych – czyli formacjach, wykresach i statystyce – które cały czas się tworzą - ciągnąc w przyszłość. Formacje, które widzimy na wykresach są tworem całkowicie subiektywnym, nikomu nie udało się podać ich matematycznej kwantyfikacji, tak naprawdę istnieją one tylko w umyśle tego kto je widzi. Mam na myśli pewne nasze oczekiwania - zachowań, które trybik X – od tych formacji oczekuje.

Każde nasze działanie ma na celu osiągnięcie określonego rezultatu, od zagotowania wody co skutkuje np. zaparzenie herbaty; po wykonania określonej czynności jak np. zainwestowania określonego surowca, celem osiągnięcia korzyści. W 1 przypadku intencją będzie wypicie herbaty, w 2 przypadku osiągniecie korzyści finansowej. W 1 przypadku jesteśmy pewni praktycznie na 99%, że cel zostanie osiągnięty (chyba, że nalewając herbatę, wylejemy ją przypadkowo), w 2 przypadku procentowość szansy, na osiągnięcie określonego rezultatu będzie o wiele mniejsza (statystycznie będzie się wahać od około 30% do 75% w przypadku rynków kapitałowych; warto wiedzieć, że ten kto mówi, że ma 80%+ skuteczności, może blefować; np. najlepsi inwestorzy krótkoterminowi mają około 68% skuteczności; duża skuteczność - około 80% jest możliwa tylko w przypadku inwestycji długoterminowych, zazwyczaj dużym kapitałem).

Formacje widoczne na wykresach są tworem całkowicie subiektywnym, istnieją one tylko w umyśle tego kto je widzi, są zatem pewnym potencjałem, który może się spełnić lub nie; jednak jeśli formacje składające się na wskaźnik finansowy są tworem całkowicie subiektywnym i istnieją wyłącznie w umyśle tego kto je widzi, to trudno sobie wyobrazić w jaki sposób każdy mógłby dostrzec to samo w tym samym czasie - czyli pewną prawidłowość, która patrząc statystycznie powinna się spełnić. Zobaczenie przyszłości bazując na statystycznych danych pochodzących z historii (z przeszłości), stanowi o podstawie - samospełniającej się przepowiedni.

Często przypadkowość definiuje się jako negatyw, w sensie niemożności wykrycia regularnych formacji w ruchach cen, jeśli odniesiemy się do finansów. Jednak jeśli naukowcy, czyli ludzie związani z „nauką” i określonymi paradygmatami w niej występującymi (odnoszę się tu do wszystkich możliwych dziedzin), nie są w stanie stwierdzić występowania określonych prawidłowości – nie znaczy to, że „te prawidłowości” nie istnieją; np. pozostając w obrębie sfery ekonomii - koncepcja mówiąca o zachowaniu rynku jako „przypadkowości” jest przez analityków odrzucana. Gdyby rzeczywiście przypadek rządził rynkiem, nie sprawdzałaby się żadna metoda prognostyczna.

Rynek wszystko dyskontuje, znaczy to tyle, iż w danym momencie w czasie - na cenę i wartość np. akcji – ma wpływ cała przeszłość, czyli droga tej akcji, jej poprzednie ceny, pochodzenie oraz liczne pod-czynniki. Kręgi akademickie podtrzymują często teorie błądzenia losowego (błądzenie losowe) - czyli nic nie podlega prawu serii według akademików. Każda znana metoda prognozowania od prognozy pogody, poprzez analizę bukmacherską, analizę przeciwnika w sporcie, aż do analiz rynkowych opiera się całkowicie na danych z przeszłości. Bo czym innym można by się posłużyć? (Astrologia bazuję na ogólnie przyjętych archetypach, które można także nazwać wzorami opisowymi) Trzeba podkreślić, iż każdy proces wydaje się przypadkowy i nieprzewidywalny, tylko wtedy jeśli nie rozumie się zasad leżących u jego podstaw - jeśli nie zostały odkryte lub klarownie zdefiniowane, to nie znaczy, że nie istnieją; np. na rynkach finansowych złudne wrażenie przypadkowości zanika wraz z nabywaniem umiejętności czytania wykresów. Jednak zawsze będziemy musieli ograniczyć się do kwestii prawdopodobieństwa.

Proces stochastyczny (gr. stochastikós „zdolny do domyślenia się czegoś”) czyli proces związany z teorią prawdopodobieństwa – (ewolucją w czasie układów, które zależą od pewnych losowych czynników) - daje nam pewien wzór do przewidzenia kierunku zachodzącego w procesie losowym, w oparciu o poszczególne dane z przeszłości. Francuski matematyk i ekonomista Louis Bachelier na przełomie XIX i XX wieku dał podwaliny pod badania związane z prawdopodobieństwem występowania określonej funkcji rzeczywistej, która wyznacza rozkład prawdopodobieństwa mogący zajść w przyszłości. Z procesem stochastycznym wiążą się również badanie przyrody; szkocki biolog Robert Brown w pierwszej połowie XIX wieku, podczas badania pod mikroskopem pyłków kwiatowych znajdujących się w wodnej zawiesinie, zauważył, że znajdują się one (pyłki) w nieustannym, chaotycznym ruchu. Cząstki poruszają się ciągle, a ich ruch nigdy nie słabnie, różna jest tylko prędkość, w zależności od wielkości danej cząsteczki. Przypadkowe błądzenie pyłków jest wywołane bombardowaniem ich przez cząstki wody - które to z kolei, są dużo mniejsze od cząstek pyłku i jest ich bardzo wiele oraz poruszają się bardzo szybko. Na bazie mikrobiologii (czyli zachowania przyrody) zaczęto budować model prognostyczny zachowania w ekonomii. Behawioralna teoria finansów, czyli analizowanie struktury cen na bazie np. zależności w psychologii nadal jest w fazie „raczkującej”.

Założyciel The Wall Street Journal oraz prekursor badań nad analizą techniczną Charles Dow jako pierwszy opracował teorię, w której stwierdził m.in. że reakcje i prawa działania rynków, występują na takiej samej zasadzie jak w przyrodzie. Historia transakcji pokazuje, że w wielu przypadkach, kiedy akcje osiągają szczyt, dochodzi do łagodnego spadku, a następnie powrotu do dawnej wysokości - jeśli następnie cena znów się cofnie, to prawdopodobnie nastąpi jej dalszy spadek (jest to podstawa-podstaw zachowań rynkowych). Teoria Dowa to klasyk opracowany pod koniec XIX wieku, który będzie zawsze aktualny. Dow zdefiniował trzy kategorie trendów rynku: główny, wtórny i krótkookresowy. Trend główny porównał do przypływów i odpływów morza. Trend wtórny do fal składających się na przypływy i odpływy, a trend krótkookresowy do zmarszczek tworzących się na falach. Dow nigdy nie miał zamiaru wykorzystywać swojej teorii do prognozowania kierunku w którym rynek podąża; posiadał przekonanie, że prawdziwa wartość jego teorii polega na możliwości wykorzystania tendencji rynkowych jako wskaźnika ogólnej sytuacji gospodarczej. Stworzył teorię stojąca u podstaw współczesnego prognozowania. Następnie w roku 1938 powstała Teoria fal Elliotta (The wave principle), uzupełniająca Teorię Dowa o aspekt psychologiczny. Ralph Elliott tworząc podwaliny swojej teorii również wzorował się na przypływach i odpływach morskich. W 1946 napisał swoje opus magnum pt. Nature's Law: The Secret of the Universe. Praktycznie od początków badań nad zachowaniami rynków, wielu autorów wzoruje się na wzorcach występujących w przyrodzie; np. ciąg liczb Fibonacciego jest stosowany przez wielu inwestorów, jest to temat bardzo szeroki.

Każda metoda prognozowania, która pozwalałaby zmienić bieg wydarzeń, powinna uchodzić za świętą. – stwierdził John J. Murphy w swoim fundamentalnym dziele pt. Analiza techniczna rynków finansowych.

Odnosząc się do teorii astrologii i natury - pojawia się Wedyzm (Wedy to księgi) – wiedza przed indyjska z czasów, które dziś możemy określić mitycznymi, analogicznie do czasów bogów homeryckich. Pochodzenie owej wiedzy, jest tak naprawdę nieznane. Ciało fizyczne buduje natura. Proces myślowy jest częścią mentalną, która zarządza ciałem - jednak w swej istocie „myśli” ciałem nie są; myśli same w sobie są martwe, puste w swej naturze – zarazem będąc praktycznym narzędziem pozwalającym ciału funkcjonować. Dźjotisza (astrologia) jest semantycznym systemem – holistycznym działającym - jak zwykło się określać, zgodnie z „prawami natury”. Indyjski filozof Bhartryhari uważał, że manifestujący się świat można zrozumieć dzięki wedyjskim wyobrażeniom i sanskrycie - dzięki tym narzędziom można zrozumieć sposób funkcjonowania uniwersalnego absolutu – Brahmy; jednak w przypadku Europejczyka, zazwyczaj nie rozwiązuje to problemu.

Teorie natury wszechświata; w stronę Uroborosa.

„Arjuno, ty, Ja oraz wszyscy inni zgromadzeni na polu bitwy istnieliśmy wcześniej i będziemy istnieć w przyszłości”. Bhagavadgītā 2.12

Ale czym jest to istnienie wcześniej i istnienie w przyszłości?

Są dwie główne teorie dotyczące natury wszechświata: relatywistyczna (Big Bang) i kwantowa oraz trzecia, wywodząca się z relatywistycznej - teoria Wielkiego Odbicia (Big Bounce). Relatywistyczna mówi o Wielkim Wybuchu około 14 miliardów lat temu – wtedy to przestrzeń, masa, energia, czas „wyszły” nagle z miejsca zwanego punktem osobliwości – pojawiła się czasoprzestrzeń. Po tym jak wszechświat osiągnie odpowiednio dużą masę powinien zapaść się z powrotem – wielki kolaps, zapewne w przygotowaniu do kolejnego wielkiego wybuchu. Teoria kwantowa przedstawia funkcje falowe cząstek, zamiast deterministycznych zachować cząstek zawartych w teorii względności. „Początek” wszechświata miał mieć miejsce we fluktuacji kwantowej, o ile można nazwać to początkiem - cząstki mogą występować spontanicznie w próżni. Zgodnie z kwantową teorią, wszystkie możliwe punkty w czasoprzestrzeni z punktu widzenia swoich obserwatorów, dysponują identyczną ilością czasu, przestrzeni, masy i energii. Występuje zasada nieoznaczoności. W teorii kwantowej przestrzeń i czas są skończone lecz nieograniczone. Relatywistyczny opis zakłada, że wszechświat rozszerza się ze źródła w postaci „punktu” i w końcu zapadnie się z powrotem. Oba modele nie wykluczają, że nasz wszechświat jest wnętrzem czarnej dziury; jest wiec zamknięty, ponieważ jego prędkość ucieczki przekracza prędkość światła. Teoria kwantowa mówi o probabilistycznej naturze wszechświata.

Według teorii kwantowej przestrzeń i czas są jak zamknięte pętle. Wszystkie punkty czasoprzestrzeni wewnątrz tego wszechświata otoczone są skończonymi, lecz nieograniczonymi pętlami przestrzeni i czasu. Nie istnieje żadna zewnętrzna skala czasu za pomocą której można by zmierzyć moment narodzin wszechświata. Nie wiadomo co znajduje się na zewnątrz i czy jest coś takiego jak „na zewnątrz”, nasze ludzkie umysły nie są najprawdopodobniej na ten moment przystosowane/dostrojone aby do tego dojść - są zbyt ograniczone. Teoria relatywistyczna jest modelem poniekąd mitycznym, ponieważ zakłada pewnego rodzaju początek i koniec. Teoria kwantowa jest u podstawy bezprzyczynowa. Przebieg fluktuacji kwantowych zachodzących na bardzo małą skale można zaobserwować w każdym miejscu w naszym wszechświecie. Wychodzą one z fluktuacji pustki, będącej podstawą próżni w naszej czasoprzestrzeni. Wszystko jest informacją emitowaną przez materię lub niezdefiniowany 5 element.

Dzięki mikrofalowemu promieniowaniu tła, którego pierwsze szczegółowe badania przeprowadzono w 1989 roku, a dokładniejsze dokonano w 1992 roku - astrofizycy na ten moment przechylili szale na korzyść teorii relatywistycznej, gdyż kwantowa pozostaje niemożliwa do zbadania; kilka wskaźników wynikających z badań promieniowania tła wskazuje, że prawdopodobna jest także teoria Wielkiego Odbicia – jest to model cyklicznego wszechświata. Ekspansja i kurczenie się, w tym modelu ma odbywać się cyklicznie, tak więc nasz wszechświat mógł powstać na skutek odbicia innego wszechświata. Wielki Wybuch jest tylko pewnego rodzaju procesem, więc możemy żyć w miliardowym, milionowym, tysięcznym lub pierwszym wszechświecie. Każdy wszechświat po Wielkim Odbiciu, rozszerza się, aż doznaje kolapsu, po czym następuje kolejne Wielkie Odbicie i znowu to samo – wszechświaty są cyklami.

Wszystko ma swój początek i koniec, podlega transformacji, więc dlaczego natura wszechświata miałaby nie działać w oparciu o takie zasady? Aby dokładnie zbadać teorię kwantową, ludzkość nie dysponuje odpowiednimi narzędziami ani umiejętnościami – zatem jest to kwestia przyszłości.

Profesor Włodzimierz Sedlak stwierdził, że światło narodziło się z elektromagnetycznej próżni. Na niebie gwiazdy biorą udział w procesach, w których uczestniczą niewyobrażalne energie i masy, nieustannie rodzą się i umierają setki miliardów gwiazd, przy których ziemia jest jak foton. To wszystko ukazuje człowiekowi jego ograniczenie. Człowiek jest częścią (ziarenkiem) ogromu i różnorodności wszechświata - wątpliwości nieustannie narastają. Oczy stanowią element wyjątkowo zawodny i nawet można by rzec prymitywny; lecz nie powinno to dziwić skoro posługiwały się już nimi mięczaki i trylobity w kambrze dolnym.

Kolejny element.

Według Platona, który zawarł swoje twierdzenie jako pierwszy w zachodnim kręgu kulturowym - prawdy, idee, matematyczne pojęcia itd. istnieją we własnym, bezczasowym i nie mającym fizycznej lokalizacji świecie. Świat idei wykracza poza nasze niedoskonałe konstrukcje umysłowe, ale nasze umysły mają z nimi bezpośredni kontakt kiedy „zdadzą sobie z nich sprawę”.

Gdy podejmuje się interakcję z tak zwanymi archetypami - tworzy się połączenie, rezonans z pomysłami i uczuciami, które już powstały, które zawsze okazywano/tworzono gdzieś na globie ziemskim. Kiedy narodzi się jakiś archetyp – wywiera on efekt tylko do momentu, aż wierzy się w niego, dając dowód tego - czynami i pamięcią. Istnieje teza, iż archetyp np. pojedynczej duszy może przetrwać o tyle, o ile wzorce z których się składa są nadal przypominane – wedle tej tezy reinkarnacja jest sposobem pewnej ciągłości – komunikacji – podobnym do np. tworzenia dzieła lub reprodukcji; idąc tą tezą dalej - przyjmowanie kolejnych JA, powstawanie kolejnych JA – jest podobne do teorii błądzenia losowego – losowość ma nadać kolejną maskę, na którą w znacznej większości przypadków nic nie miało wpływu - w sensie, że narodziny danego człowieka X w określonym miejscu mają być losowością. Czy tak jest naprawdę? Nie ma możliwości aby się tego dowiedzieć, wykracza to poza możliwości nauk wszelakich (empirycznych namacalnych). W świecie Hellenów Mojry tkały rzeczywistość, każdy człowiek z osobna miał własną Mojrę, określającą jego z góry naznaczony los; Mojry stały nawet ponad bogami, którzy także im podlegali.

Śrīmad-Bhāgavatam (6.1.49) zawiera informację, że „człowiek pogrążony we śnie działa zgodnie z rodzajem ciała, jakie w tym śnie ma i utożsamia się z nim. Podobnie utożsamia się z obecnym ciałem, które otrzymał stosownie do pobożnych i bezbożnych uczynków, nie znając przy tym swych przeszłych i przyszłych wcieleń”. Dalekowschodnie systemy określają pewien z góry narzucony determinizm, a nawet patrząc na niektóre żywoty ludzkie - jakiś rodzaj predestynacji – w sensie, że np. jak ktoś jest gorliwym wyznawca jakiegoś systemu lub religii - tak się dzieje ponieważ urodził się z takimi cechami charakteru, które go tak uwarunkowały. (W astrologii wedyjskiej za tzw. „karme (nie dla psa ;)-los” z poprzednich żyć odpowiada m.in. cały wykres D60 Shashtymsha; realizacje karmy możemy znaleźć również w 5 i 7 domu na wykresie D9 Navamsa (chociaż tak naprawdę całe D9 to nasz los do zrealizowania) oraz np. w wykresie głównym podstawowym D1 Rasi możemy ją znaleźć - w sensie – pozostałość, cel, zaległość z tzw. poprzedniego życia w 8 domu od Arudha Lagna’y - AL). Według systemów dalekowschodnich tzw. urzeczywistnienie osiąga się wtedy, gdy dusza wychodzi z ciała przez otwór powstający na czubku głowy – praktyka phowa/phoła - wtedy to, duch przenosi się na którąś z wyższych planet lub osiąga stan Czerwonego Buddy - według tej teorii.

Ludzie zazwyczaj gdziekolwiek żyją pragną pozostać tam na zawsze. Dlaczego? Ponieważ w swej naturze jesteśmy wieczni. Nikt nie chce umierać (prawie nikt), nikt nie chce chorować; choroba, starość i śmierć, są dla ludzi czymś nienaturalnym. Jednak nikt nie będzie żałował starego mieszkania, gdy np. przeprowadzi się do lepszego – tak zazwyczaj bywa. Co do buddyzmów i hinduizmów, mimo, iż na swój sposób są pożyteczne, dla nas Europejczyków raczej jawią się jako pewnego rodzaju gnostycyzmy – tylko dużo bardziej rozbudowane. (W takim sensie, że Gnostycyzm to jest taka Legia Warszawa, a Buddyzm Real Madryt. Ale nadal są to tylko drużyny piłkarskie).

Człowiek jest religijny nie tylko wtedy, kiedy żywi uwielbienie dla jakiegoś bóstwa [systemu], ale także wtedy, kiedy wszystkie zasoby umysłu, całą swoją wole i cały fanatyczny zapał oddaje w służbie sprawy lub istoty, które stały się celem i drogowskazem jego działań. Stwierdził to precyzyjnie Gustave Le Bon w swoim fundamentalnym, uniwersalnym, interdyscyplinarnym i zwięzłym dziele, napisanym pod koniec XIX wieku pt. Psychologia tłumu – można to również odnieść do pojedynczych jednostek. Trzeba pamiętać, że np. Jakobini z czasu wielkiego terroru, Bolszewicy z rewolucji październikowej, NKWDzisci za czasów stalinizmu w Polsce byli zasadniczo nie mniej religijni jak inkwizycja katolicka, a nawet i o wiele bardziej – ich zapał miał to samo źródło w idei - w tym przypadku okrutnej idei – zmienny był tylko poziom natężenia w jej oddziaływaniu. Na idee i systemy trzeba uważać i zawsze zachowywać złoty środek, czyli umiar. Idee zazwyczaj zanikają, a po pewnym czasie wracają w podobnej postaci do pierwotnej lub w innej zmienionej formie; np. cała spuścizna helleńska (starożytność) - jako tysiącletni cykl – praktycznie równo tysiącletni, rozpoczął się i zakończył dość znaczącą klamrą; mam na myśli dwóch moim zdaniem najwybitniejszych filozofów starożytnych – cykl rozpoczął się Heraklitem z Efezu, a zakończył Proklosem. Heraklit dał ziarno, a Proklos stworzył wielką syntezę. Potem świat helleński się zakończył.

Parę słów o wiedzy i przeszłości.

Cała wartość człowieka odnosi się do Ziemi – planety, na której istnieje cała populacja, a która dziś jest skrajnie nieprzyjazne dla znacznej większości ludzi, ponieważ panują na niej zwyrodniałe systemy - ludzie zazwyczaj żyją bo żyją i tyle. Nauka jest sumą niewiadomych. Początki życia są tak naprawdę nieznane, początki historii też są nieznane, a na pewno mocno zamglone. Życie to fenomen przyrody - fenomen materii. Tymczasem wygląda na to, że materii bez podstaw kwantowych zwyczajnie nie ma. Tu można znowu wrócić do prof. Sedlaka:

- Człowiek po omacku chwycił już za korbę wszechświata i obracając nią zasrywa jonosferę, bodzie ją elektromagnetycznie nadawczymi stacjami, zapyla chemiczni spalinami z dysz odrzutowców, awanturuje się pracą pojazdów kosmicznych i satelitarnych stacji przekaźnikowych.
- To bardzo ponure igraszki!
- Potwornie, jonosferę wstrząsa szok niepokoju; tam czuć już spaleniznę, A przyroda, przyroda w każdej chwili może trzepnąć w łeb. I to nas wszystkich bez wyjątku. (…) – tak proszę pana. Ażeby badać, to trzeba mieć duży rozum, a nie dużą technikę. Rozum pojmowania przyrody. (…) W biologii chce się rozwiązać problemy życia bez kwantowych podstaw – nonsens niekonsekwentnego myślenia. Coś wiemy ale wygodniej jest żyć w dawniejszych przekonaniach.


Pisząc o Polsce - o ludziach zamieszkałych tereny obecnej Polski trzeba cofnąć się do czasów bardzo pradawnych, kiedy to niecałe 12 000 lat. p.n.e. lądolód ustąpił z terenów centralnej Polski. Na ziemiach obecnego południowego Mazowsza - około 11 000 p.n.e. w górnym paleolicie homo sapiens już był i wydobywał krzemień czekoladowy.

W tym roku (tj. 2017) badania były kontynuowane. „Okazało się, że są to stosunkowe głębokie szyby górnicze, sięgające 3,5 metra w głąb ziemi i mające średnicę około 1,5-2 metrów” - powiedziała archeolog. Jak zaznaczyła, obecność szybów świadczy o tym, że już w schyłkowym paleolicie społeczności zbieracko-łowieckie pozyskiwały tam surowiec w sposób zorganizowany. „Tworzenie takiego szybu kosztowało wiele wysiłku oraz przygotowania logistycznego” - zaznaczyła Kerneder-Gubała. Według archeolog dla lokalnej społeczności krzemień czekoladowy był niezwykle ważny. Wykonywano z niego różne narzędzia służące m.in. do polowania - np. groty oraz inne wykorzystywane w pracach domowych m.in. noże, narzędzia do obróbki skóry, przekłuwacze, itp.
Pas złóż krzemienia czekoladowego rozciąga się na długości około 90 kilometrów – od Chronowa Kolonii Górnej, poprzez Orońsko, Tomaszów, Wierzbicę, Polany, Iłżę po dolinę Wisły w rejonie Zawichostu. Orońsko jest jednym z najstarszych stanowisk górniczych w Polsce i w Europie; datowane na około 12 tysięcy 800 lat temu. Miejsce to jest ważnym punktem na mapie wydobycia i przetwórstwa krzemienia czekoladowego w schyłku epoki paleolitu.

Były to czasy przed powstaniem Göbekli Tepe – czyli najstarszej, znanej konstrukcji megalitycznej, będące prawdopodobnie miejscem astronomicznym – kultu Syriusza. Miejsce to powstało około 10.000 p.n.e. Wiedze dotyczącą neolitu wypadałoby zrewidować, co więcej, Göbekli Tepe zostało specjalnie zasypane z jakiejś niewiadomej przyczyny prawdopodobnie przez twórców. Jeszcze bardziej kontrowersyjnym tematem jest Most Adama łączący Cejlon z Indiami, obecnie pod wodą, a będący prawdopodobnie dziełem rąk ludzkich. Wydarzenie to zostało zawarte w eposie Ramajana. Tak naprawdę ludzie mało co wiedzą o przeszłości, wygodniej jest trwać przy dogmatach, więc nie ma co liczyć, iż komukolwiek będzie zależało w najbliższym czasie na rewizji tak pradawnych czasów - bez jednoznacznych dowodów. Trzeba mieć nadzieję, że ludzkość nie skończy w taki sposób - że po nas następna cywilizacja, która zacznie powstawać na miejscu obecnej, począwszy od mało skomplikowanych organizmów - będzie się zastanawiać, co tu kiedyś było, tak jak teraz np. naukowcy zastanawiają się, jak powstało Oko Sahary, może wulkan? może erozja góry? może meteor? może ruch płyt tektonicznych? – a w sumie to po co się dowiadywać jednoznacznie...

Robert Oppenheimer, kiedy to w lipcu 1945, podczas trwania Projektu Manhattan, któremu przewodniczył - udało się doprowadzić do pierwszego udanego testu bomby atomowej – pierwsze co pomyślał uczony, było cytatem z Bhagavadgīty (którą znał): Jasność tysiąca słońc, rozbłysłych na niebie, oddaje moc jego potęgi. Teraz stałem się Śmiercią, niszczycielem światów. Następnie postanowił podzielić się tą pierwszą myślą („dobrą nowiną”) na konferencji. Trzeba liczyć, że ludzkość nie pójdzie w stronę wyścigu zbrojeń w następnych stuleciach.

Parę słów o oświeceniu.

Roger Penrose stwierdził, że „obecność” - czy też paradoks stanu „teraz”, zawiera element nieobliczalny; proces świadomego myślenia zawiera element nieobliczalny ponieważ wraz ze świadomością wiąże się obecność, przytomność (w Cieniach umysłu zawarł to kluczowe stwierdzenie), jak i poczucie wolnej woli, które jak dotąd nie dało się opisać w fizyce. Penrose określił przytomność jako świadomość bierną – uprzytomnienie sobie pewnych doznań/rozumienie ich. Świadomością aktywną określił poczucie wolnej woli. Ekstremalna obecność (czy też uświadomienie sobie, że JA jest tylko pewnym pustym konceptem) powoduje zjawisko, które niektórzy ludzie zwykli nazywać śmiechem buddy - wydaje się to być świadomością absolutną, czyli wchodzeniem w paradoks z pozycji człowieka X i jego procesu myślowego (jest to jakiś rodzaj fluktuacji dla EGO/Ja). Śmiech buddy to doświadczenie bezforemności jaźni; nie istnienia EGO – gdyż jest ono tylko zbiorem konceptów i historii pobranych z otoczenia na bazie przeszłości - poprzez odbiornik czyli ciało fizyczne, a w nim m.in. mózg. Doświadczenie bezforemności – śmiech buddy – to bezgraniczna otwartość na jakąkolwiek możność, przy braku „obudowy konceptami” – jednak nie jest to otwartość w sensie naiwności, np. bezrefleksyjna otwartość, jest to tylko nie lgnięcie do konceptów narzucanych przez rzeczywistość.

Umysł nie ma krawędzi, ani granic, gdy „łapie się” jakąś myśl lub koncept i zaczyna w nią wierzyć - umysł trzyma się jej uporczywie, człowiek jest cały obudowany setkami ciągle mnożących się konceptów; ponieważ są one często niezbędne - bo to mapa współrzędnych, mówiąca nam jak przeżyć, jak zareagować, czego się spodziewać etc. - zapewniająca bezpieczeństwo i tworząca bufor, pozwalająca się rozeznać w sytuacji.

Stan totalnej otwartości - śmiechu buddy niczego nie rozwiązuje, bo nadal mamy tożsamość, która istnieje; a stan bezforemności zawsze był i zawsze będzie, czy my sobie zdamy z tego sprawę czy nie; nie jest on „progiem”, ani niczym wyjątkowym. To jest coś całkowicie naturalnego, co dzieje się i tak – pomimo wszystko. Ciało musi przetrwać – umysł to narzędzie, które nakłada współrzędne i pozwala nam przetrwać. Jedynym dowodem na nieśmiertelność jest pytanie, czy rzeczywistość może istnieć bez nas? Gdzie wtedy będzie obserwator? Czy naprawdę świat mógłby istnieć bez ciebie, kto wtedy by to sprawdził (zogniskował) i obserwował?

Część III